Pan Blaki, recenzja w Dzienniku


Komiks z filozofią w tle

Poznajcie pana Blakiego. Mieszka w sporym mieście, niedawno wziął kredyt na mieszkanie, które dzieli z panią Blaki i dwoma czarnymi kotami, podróżuje autobusami, robi zakupy w osiedlowym sklepiku i bardzo lubi pić herbatę, choć nie zawsze pamięta, by wyrzucić torebkę do kosza na śmieci. Ot, zwyczajny szary człowiek, chciałoby się powiedzieć, choć na pierwszy rzut oka pan Blaki wydaje się dość czarny.

Ale ten zwyczajny szary człowiek ma jedną cechę niezwykłą: otóż nieustannie rozmyśla, a myśli jego nie zajmują kwestie typu jak tanio kupić i drożej sprzedać, ale zagadnienia natury znacznie bardziej ogólnej. Na przykład: czym jest dobroć? Czy kłamstwo może być usprawiedliwione? Dlaczego trzeba wybaczać i co to właściwie znaczy? Dlaczego męczy nas nuda? Na czym polega szczęście? Domorosły filozof pan Blaki, choć porusza tak górnolotne kwestie, nie mówi do czytelników ex cathedra, nie wykłada, nie mądrzy się i nie puszy. Niezobowiązująco snuje swoje rozważania podczas wykonywania najbardziej trywialnych życiowych czynności. Co więcej, to właśnie te najzwyklejsze codzienne czynności inspirują go do rozmyślania. A czyni to z humorem, wdziękiem i urzekającą melancholią. Ten introwertyczny typ ma wielki talent do wciągania czytelnika w rytm swoich myśli.

Nic dziwnego, skoro inspiracją dla scenariusza autorstwa Karola Konwerskiego były znakomite “Mini-wykłady o maxi-sprawach” wybitnego filozofa Leszka Kołakowskiego. W połączeniu z oryginalną kreską Mateusza Skutnika, twórcy o niebanalnej wyobraźni nie tylko wizualnej, czemu dał wyraz choćby w swojej znakomitej serii “Rewolucje”, tworzy to niezwykle wyrazisty i mocny efekt. Pan Blaki wygląda dość dziwacznie. Na tle swojskiego, szarego krajobrazu jego czarna sylwetka przywodzi na myśl brodatego taliba w jakimś cudacznym chałacie lub mistrza Jodę z “Gwiezdnych Wojen”. Ale głos, którym mówi do czytelnika, jest tak bliski i zrozumiały, jakby dobiegał z naszego własnego umysłu. A może właśnie stamtąd mówi do nas pan Blaki?

Katarzyna Nowakowska

“Dziennik” 2007-10-08