Rewolucje 10; recenzja na Alei Komiksu


Automatyzacja albo śmierć.

Wiek XVIII dał podwaliny pod ogromne zmiany społeczno-gospodarcze określane jako rewolucja przemysłowa. Od wieków ludzie wciąż szukają nowych sposobów, aby produkować szybciej, taniej i więcej. Przejście z gospodarki opartej na produkcji rzemieślniczej do fabrycznej jest tylko jednym z etapów dążenia człowieka do automatyzacji produkcji. Pojawiające się od czasu do czasu doniesienia o kolejnych postępach na drodze do skonstruowania w pełni inteligentnej maszyny niektórym dają nadzieję na lepsze jutro, innym zaś spędzają sen z powiek. Czy robotyzacja produkcji będzie pierwszym krokiem do zagłady ludzkości?

Zapoczątkowana w 2004 roku seria Mateusza Skutnika, “Rewolucje” doczekała się już dziesiątej odsłony. “Pełna automatyzacja” jest jednocześnie trzecim albumem w cyklu, do którego scenariusz napisał Jerzy Szyłak. Osadzony w konwencji steampunk komiks porusza kontrowersyjny temat wprowadzenia do masowej produkcji maszyny eliminujące człowieka z procesu produkcyjnego wszelkich dóbr.

Główny bohater “Pełnej automatyzacji”, Georg, młody i ambitny konstruktor, stawia śmiałą tezę. Pełną równość w społeczeństwie i zniesienie barier można osiągnąć jedynie poprzez całkowite wykluczenie robotników. Państwo, dając możliwości nauki i samodoskonalenia, powinno żądać jak największych osiągnięć od swoich obywateli. Tym samym mniej wykształceni są albo zwyczajnie leniwi, albo nie mają zdolności. W obu przypadkach są dla społeczeństwa zbędni. Zapalczywy naukowiec przekonuje, że rozwiązanie jest tylko jedno – pełna automatyzacja procesu produkcyjnego, co jednoznaczne jest z wyrzuceniem mas robotników na bruk. A kto nie pracuje, ten nie je. Utopijny plan Georga, jak to zwykle z utopiami bywa, szybko zamienia się w totalitarny koszmar.

Jerzy Szyłak w dziesiątej odsłonie “Rewolucji” tworzy bardzo niepokojącą wizję przyszłości jako państwa totalitarnego, opartego na całkowitym podporządkowaniu się władzy państwowej, regulującej każdy aspekt życia obywateli. Co ciekawe, scenarzysta porusza ten problem z nieco odmiennej, niż zazwyczaj jest to ukazane, strony. To nie same maszyny są tu największym zagrożeniem. Roboty wcale się nie buntują, nie przejmują władzy samoczynnie. Wręcz przeciwnie, są całkowicie posłuszne i w pełni przewidywalne w swych działaniach. To właśnie dlatego są tak atrakcyjne dla władzy, która chętnie zamienia na nie obywateli. Uzurpująca sobie prawo do władzy elita zaczyna otaczać się kukiełkami w postaci robotów, nie dostrzegając, komu tak naprawdę powinna służyć.

W tym kontekście nie sposób nie odczytywać komiksu Skutnika i Szyłaka nie tylko jako czarnej wizji przyszłości, ale także komentarza dotyczącego totalitaryzmu XX wieku. To właśnie najgorsi zbrodniarze minionego stulecia, Stalin, Hitler, Pol Pot, Mao Zedong próbowali wyhodować nowe, lepsze społeczeństwo, w pełni posłuszne jedynej władzy. Władzy, która pod otoczką pięknych haseł, powoli kręciła bat na własnych obywateli. Zresztą, odwołując się do samego komiksu, Georg także wprowadza zmiany, posiłkując się wizjami równego społeczeństwa opływającego w dostatki.

“Pełna automatyzacja” to, oprócz przejmującego scenariusza, także charakterystyczne prace Mateusza Skutnika. Gdański grafik i malarz tworzy swe komiksy na czerpanym papierze przy użyciu akwareli. Trudno się oderwać od jego plansz, które, każda z osobna, są małymi dziełami sztuki. W dziesiątym albumie serii rysownik ogranicza paletę barw do fioletu i turkusa, co daje wspaniałe połączenie. Niepokojące, pełne wiszącej w powietrzu grozy plansze nie pozwalają przejść obok komiksu obojętnie.

Najnowsza odsłona “Rewolucji” to kolejny świetny komiks duetu Skutnik i Szyłak, zabierający czytelnika do dziwnej, choć jednocześnie dość nam bliskiej krainy spod znaku pary i maszyn. Jedna z lepszych polskich serii komiksowych wcale nie zwalnia. Autorzy już zapowiedzieli jedenasty album, a od niedawna w księgarniach dostępne jest wznowienie pierwszych czterech historii zebranych w integral. Rewolucja trwa.

Karol Sus