Submachine the Engine, logo v1




Daymare Town 2025, m_garland review


This is a game I’ve always imagined but never thought would become reality. It’s even better than I imagined, actually.

I think there’s something magic here you’ve touched upon. Aesthetically, there’s an inherent charm to hand-drawn media. The minimal line work makes the mind create more with what little is given in way of detail. This is a prime example of the fact that cartooning is an art form that has so much to offer video games, especially in an age of ruthlessly digital attempts at hyper-realism.

Also, great use of a monochromatic palette. It really gives the feeling as if you’re playing a game on a piece of paper. It’s underground comix come to life. What an idea! The art style overall brings that strange, paradoxical air of being confined within an uncanny spaciousness. Perfect for a series of point-and-click puzzles.

m_garland



Submachine the Engine, development start timestamp




Daymare Town 2025


Get this game on Steam | Itch.io | gog.com

 story trailer | gameplay trailer | arcade trailer

New things: the Blend | the Ornament

reviews: m_garland | Steam reviews

the World of Daymare

Daymare Town is a hand-drawn puzzle adventure game. You find yourself in a heart of a strange city populated by peculiar Metamorph creatures. This town is full of nooks and crannies, puzzles, secrets and items to collect to help you along the way. Can you escape the nightmare of a day?

Story

You are not alone here. You will meet peculiar daymare inhabitants. Some of them will help you, some need your help. Almost everyone has a story. You can choose to learn those stories if you just listen or look carefully at the environmental story telling.

Puzzles

You will have to dive deep into the nooks and crannies of this town in order to solve all its mysteries and puzzles, of which are plenty. The better part of them will have you fighting the entropy of a town, bringing back signal to noise. There are also creatures here that need your help, look at them closely to learn who they are and what they need from you. You will have an inventory of items to use while solving puzzles.

Graphics

Entire game is hand-drawn. There’s nothing auto-generated nor procedural. There’s no AI used in any capacity. Each location was thoughtfully designed. Its stylized and sketchy character emphasizes the eerie atmosphere of an unshaped nightmare you found yourself in.

Music

Piano music for this game was created by contemporary composer Alex Voytenko. His style of music perfectly emphasizes the atmosphere of unspoken madness permeating this town.



Daymare remastered timestamp


Everything that was ever created in the Daymare Town series is as of today remastered.
Every puzzle, location, minigame and animation.
Is this the end? No, not really.
Now the fun part begins.
New stuff, puzzles, locations, creatures, collectibles, achievements, lore and so on.
I will spend July and August expanding the game.
Unfortunately – I won’t be able to show you any of this…
Hang on! :D



Submachine Card Game, recenzja w Magazynie Plansza


Retro, taktyka i klaustrofobia.

Siedzisz przy stole, a zamiast chipsów i coli przed tobą rozkłada się labirynt. Pokręcony, klaustrofobiczny, retro-abstrakcyjny labirynt jak escape roomie, tyle że wyjść może tylko jedna osoba. Czujesz? Na pierwszy rzut oka można pomyśleć: „o, domino”, ale nie daj się zwieść – pod tą pozorną prostotą czai się solidny, taktyczny tytuł z klimatycznym pazurem.

Witaj w maszynie.

Submachine to kompaktowa, kieszonkowokarciana przygoda autorstwa Mateusza Skutnika, w której 2–5 graczy wspólnie buduje labirynt pokoi, ale każdy kombinuje, żeby to właśnie on pozbył się kart jako pierwszy. Gra bazuje na legendarnej serii komputerowych przygodówek, które od 2005 do 2015 roku karmiły nasze mózgi
logicznymi zagadkami i fabularną enigmatycznością. Po kapitalnym remasterze z 2023 na Steamie, Submachine wróciło na salony, a teraz robi to samo na stołach. I robi to z klasą.

Mechanika jak szwajcarski zegarek postapo

Mamy dwa rodzaje kart: 64 to pokoje, reszta (36) to funkcje specjalne. Ilustracje są minimalistyczne, ale bardzo klimatyczne – w sam raz dla fanów surowej estetyki Submachine. Każda karta ma swoje ikonki i oznaczenia, które szybko można zapamiętać i łatwo rozpoznać. Tury są szybkie i pełne decyzji. Każdy z graczy
zaczyna z 9 kartami. Rozgrywka zaczyna się, gdy ktoś zagra pierwszą kartę pokoju, rozpoczynając budowę wspólnego labiryntu. Od tej pory gracze dokładają kolejne karty pokoi – ale tylko tam, gdzie na obu kartach zgadzają się otwarte drzwi, wysunięte drabiny i puste ściany. Wszystko musi pasować.

Do tego dochodzą karty funkcyjne i tu zaczyna się zabawa. Mamy dwie główne grupy: nakładkowe, które modyfikują przestrzeń na planszy, i jednorazowe, które zagrywa się z ręki i po użyciu lądują na stosie kart odrzuconych (albo przed graczem, jeśli mają efekt opóźniony). To dzięki nim labirynt żyje, przekształca się
i zaskakuje.

Karty funkcyjne to sól tej gry – z nich rodzą się nieoczywiste decyzje, blokady i ratujące otwarcia.

Regrywalność? O tak!

Tutaj naprawdę czuć potencjał na dziesiątki partii. Układ labiryntu nigdy nie będzie taki sam, kombinacje funkcjonalnych kart potrafią zmieniać przebieg gry, a do tego dochodzi tryb solo – idealny, żeby przetestować własne zdolności planowania w pojedynkę.

Submachine to gra, która nie zawodzi. Początkowo wygląda jak domino, ale pod maską ma całą maszynownię możliwości. Jest w niej klimat, jest wyzwanie, jest regrywalność. I co najważniejsze – ma duszę. Taką lekko pękniętą, pokrytą kurzem i z notatką „Don’t trust anyone” wciśniętą między karty.

Dla mnie – absolutny must have. Tytuł, który trafia na półkę gier szybkich i dobrych, bo daje dokładnie to, czego szukam w grach planszowych: taktykę i uczucie, że właśnie zrobiłem coś sprytnego.
p

[source]



Ostatni Blaki, recenzja Kajetana Kusiny


Czasami człowiek orientuje się, że czegoś mocno mu brakowało dopiero wtedy, kiedy ponownie się z tym czymś zetknie. Tak poczułem się w trakcie lektury “Ostatniego Blakiego” Mateusza Skutnika. Z pierwszym albumem o Panu Blakim (komiksy o nim współtworzył wtedy Karol Konwerski) polscy czytelnicy mogli się zapoznać już dwadzieścia lat temu. Krótkie historie o lubującym się w rozważaniach, ubranym na czarno jegomościu ze spiczastymi uszami ujmowały urokliwym zderzeniem filozofii ze życiem codziennym. Połączenie czarnego humoru i narzekań na codzienność z poetycką aurą zawsze wychodziły Skutnikowi znakomicie. “Blaki Czwórka” ukazał się w 2014 roku, więc większość z nas myślała, że autor już na zawsze porzucił swoje alter ego. Jednak oto mamy dowód, że postanowił wrócić do niego po raz ostatni (osobiście mam nadzieję, że to jednak nieprawda). Blaki jest odpowiednio starszy i jeszcze częściej myśli o przemijaniu oraz walce z poczuciem bezsensowności działań. Egzystencjalnego smutku jest tu więcej, ale pojawiają się także chwile zachwytu z najprostszych spraw, jak chociażby spędzania czasu z rodziną. Skutnik dalej potrafi świetnie uderzyć w sedno problemów “każdego z nas” używając do tego swojego charakterystycznego rzewnego stylu narracji. Bardzo lubię emocjonalny stan, w jaki wprawiają mnie te komiksy — coś pomiędzy “trochę z niego maruda” a “kurde, jednak ma chłop rację”. Polecam wrażliwcom, szczególnie tym miewającym problemy z wyrażaniem emocji wprost. Pan Blaki Was wszystkich rozumie. Mieszkańcy Gdańska Wrzeszcza mogą ten komiks docenić jeszcze bardziej, bo pewnie rozpoznają znajome uliczki i budynki.

Autor: Kajetan Kusina



Easter Egg 2025




Zinio, numer Zero




VormkfasA #61



Next Page »