Submachine 1, walkthrough


written by PinkMami at NewGrounds.com:

1. Go 3 rooms over to the left and up. Get the valve hidden behind the pipes. Also pull the switch.

2. Go back over 3 rooms where you started. Go up the ladder and pull the switch. Go back down. Then go one room over to the left and go down. Go down again. Pull the switch. There is also a diary page but you don’t need it. You could read it for laughs I guess. Go down again. Then go right.

3. You should be in a room with bells. Click the bells in this order:

4th bell – 1st bell – 2nd bell. Now the box below should open and get Tile D.

4. Go back one left. Then go up 2 ladders. Now left one and down one. Get the coin and go back up one and one right.

5. Go back one right. One down and right one. Now you shold be in a room with a radio. Hover over the button on the radio (the right button) and hold it until the shelf opens and get the spoon inside.

6. Now go left one room and up one. Then left again. Now go down 2 ladders and go to the left room. Click one the lock on the right of the box.

7. Now is the time to use the coin. Click on the coin and look at the number on the top. Those 4 numbers are what you will enter in the lock combination. Then click on the box and get the fuse. Then go out the door left.

8. Look at the top left of the room and look at the silver rectangle. Look at the 3 circles and remember what it looks like. For example it could be like this: (-) (l) (-).

9. Go up 2 rooms. Then one left. Now you should be in a room with a pipe and 3 tube-like things connecting them. Click on the bottom part of the tube that has circles like this: (-) (-) (-) Remember the circles before? Use the pattern you saw before and make sure the circles match the pattern. Now after that go back one room right.

10. Go up one and left one. Now you should be in a room with a long pipe going down. Drag the valve you got before and place it on the pipe. This is IMPORTANT! Make sure all the switches you came across are pulled! Now after you make sure they are, push the valve. You should hear some waterish steaming noise.

11. Go left one and down one. Now right one and down one. Now right one and you should be back at the room with the radio. Go down the ladder.

12. The pipe should be broken. There should also be a pearl on the floor. Get it and go back up. Then left. Now the fuse you got before (a white cylinder type thing with red lines), place the fuse in the empty spot. Now go up onw room then left one. Then go up one and right 2. There should be a generator. Pull the switch and it should have an electric surge.

13. Go back to the room with the radio. Now go up one and a piece of the tile should be spinning in a circle. Get it and leave. Now go back to the generator and here’s where the spoon comes in. Drag the spoon over to the electric surge and it should explode. Now wait for the small door at the bottom of the generator to open. There’s another tile.

14. Now go 4 rooms to the left. Now the pearl is gonna be usd. Drag the pearl over to the end of the rope on the clock and a small door should open on it. There’s the last piece. Now go back 2 rooms to the right and place each piece on.

15. There! Now a elevator should appear after the diamond spins. Go in and push the top button. Wait and push the bottom button and go now there should be 2 doors. One red and one blue. It doesn’t matter which door you go though because either way you still beat the game.



Submachine 1: the Basement


game_submachine_1

play this game | changelog

walkthrough: videoenglish | francaise

 español  | polska | Русское | hungarian

reviews: stage select | Indie Game Reviewer

let’s play: Markiplier

game description by Jay at jayisgames.com:

Point-and-click fans, this next game has you written all over it. Submachine is a relatively easy game of the escape-the-room variety that will engage your puzzle-solving skills for about 10-15 minutes. And if you haven’t played this one already, you’re in for a simple treat.Several rooms hold as many puzzles and items to find for solving the mystery of the Submachine. Use your mouse to point and click your way through the game, and to pick up items that you find along the way. Drag and drop an item from your inventory to place it where it’s needed. Crisp and attractive graphics are pleasantly complemented by atmospheric sound and effects to enhance the overall experience. Created by Mateusz Skutnik, Submachine is a straightforward and polished point-and-clicker that is accessible to most anyone.



Chichot #2


chichot_2a

chichot_2b



Submachine, hungarian solution


1. Menj egyet felfelé és húzd meg a kart.

2. Menj le, hármat balra és egyet fel. Vedd fel a kereket, majd húzd meg a kart.

3. Menj le és egyet jobbra. Illeszd a kereket a csőre.

4. Menj jobbra, le, balra, le. Vedd fel az érmét.

5. Menj fel, jobbra, le. Húzd meg a kart és vedd fel a papírt.

6. Menj le, balra. Vedd elő az érmét és nézd meg, milyen négyjegyű szám szerepel rajta. Írd be ezt a szoba jobb felén található szerkezetbe, majd vedd fel, amit a dobozban találsz.

7. Menj jobbra kettőt. Meg kell szólaltatnod a harangokat, a kockák pedig ennek megfelelően emelkednek fel. Az a cél, hogy mind felemelkedjen. Ide nem írok pontos megoldást, ugyanis egy idő után szerintem mindenkinek sikerül. Ezután kattints a négyzet alakú fedőlapra és vedd fel a háromszöget.

8. Menj balra. Figyeld meg, hogy állnak a csavarok a fémlapon, melyiken vízszintes és melyiken függőleges a csík.

9. Menj fel kettőt, majd egyet balra. Állítsd be a szerkezetet úgy, hogy ahogy a csavarok álltak.

10. Menj jobbra kettőt, egyet le. Illeszd be azt a csíkot, amit a dobozban találtál.

11. Menj jobbra. Vidd rá az egeret a rádió jobb gombjára (nem kell kattintani) és tartsd rajta addig, amíg ki nem csúszik teljesen a fiók. Ezután ki tudod venni a kanalat.

12. Menj balra, fel, balra, fel, balra és tekerj egyet a keréken.

13. Menj jobbra, le, jobbra, le, jobbra, le. A széttört cső alatt találsz egy gyöngyöt.

14. Menj fel, balra, fel, balra, fel, majd kettőt balra. Illeszd be a gyöngyöt a helyére, majd vedd fel a háromszöget.

15. Menj jobbra négyet. Húzd meg a kart.

16. Menj balra kettőt, le, jobbra, le, jobbra, fel. Vedd ki a gömbből a háromszöget.

17. Menj le, balra, fel, balra, fel, kettőt jobbra. Dobd bele a kanaladat a magasfeszültségbe. Vedd fel a háromszöget.

18. Menj kettőt balra és illeszd be a háromszögeket a körbe.

19. Menj be a liftbe és nyomd meg a felső, majd az alsó gombot.

20. Menj ki valamelyik ajtón.



Galera #1


galera_1_1

galera_1_2

galera_1_3

galera_1_4

galera_1_5



Blaki, recenzja w Chichocie


Różne ludzie szanują pierdoły, różnymi innymi pierdołami zaprzątają sobie życie. Auto, empetrójki, dom, koszula w rombiki, satelitarny talerz, talerz pełen zupy, kariera, uszczelka do spoilera. Wszystko ważne, potrzebne i często pilne, a problemy palące. I robi się w życiu niezły bajzel. No bo tak powiedzcie drodzy państwo sami, czy ta darwinowska ewolucja to nas przystosowała do dzisiejszego pędu cywilizacji? Do popędów nie dała rady przez kilkaset tysięcy lat – homo erectus to już stary chłop, a my nadal nad popędami nie panujemy, a co tu dopiero o pędzie cywilizacyjnym mówić. Eh. Jeszcze stokilka lat temu maszyny parowe były ekstra-turbo-nowoczesne. Ludzie czy wy nie widzicie, jak ekstremalnego przyspieszenia nabiera nasza egzystencja, a jak niewiele pszyspiesza nasza psyche? Dlatego czasami warto się na chwilę zatrzymać, poodpoczywać, nawet pomyśleć warto. Przyczynkiem do tego doskonałym jest właśnie Blaki. Nieśpiesznie z nutką melancholi, nie kryjąc absurdów codzienności wprowadza nasze serce lektura w przyjemny, nieco hipnotyczny stan zadowolenia, że się jest jednak tym człowiekiem, co żyje, myśli, kocha i głupoty robi. Ba w tym stanie głupoty znikają, a wszstko nabiera magicznego, transcendentnego znaczenia. Tu serce bryka wokół czajnika. Dosłownie – z tej prostej czynności zagotowania odrobiny wody na herbatę autorzy poprzez opowieść o tajnikach indukcji elektromagnetycznej przenoszą nas w świat wrażliwości i urokliwych wspomnień. Niby głupoty, a jednak coś. Czarują nas i w innych opowieściach, choćby tak: podczas wywieszania prania bohater spotyka porzucone stare krzesło i dzieki temu oddając się myśleniu niemal odbywa podróż w rejony sensu istnienia wszechrzeczy. W pewnym momencie leży w trawie i wgapia się w przewody elektryczne biegnące ze słupa i myślą wybiega hen hen w swoistej filozofii istnienia i zrozumienia bytu: ‘Zauważasz że masz dach… że z tego dachu leci drut… i ciągnie się aż do tamtego słupa. A potem… No własnie dokąd?… Do tych co podsłuchują… Ee, niee… Do tych których ty podsłuchujesz… Też nie… Nigdzie. Jeśli ten drut leci donikąd… to ciepła woda w kaloryferze jest znnikąd. Mięso w plastykowych woreczkach w sklepie… znikąd. Kupa w klozecie leci donikąd.’ Kopie synapsy historia inspirowana instytucją PKP. Gdzie przeżywamy oczyszczające umieranie (wato zawsze troche poumierać, bo to uszlachetnia). Bawią Ptaki, Drzewo czy Nerwy. Bawi i raduje tutaj całe widzenie świata bez iluzji, bez lęku, szczere i serdeczne. To dobre chłopaki ci autorzy, miłe i wierzące – znaczy nie wiem czy w religię/boga, ale w człowieka na pewno i to nie tak pokracznie, że człowiek to coś wielkiego. Nie, wierzą, że ta pokraka i jego pierdoły coś znaczą na świecie. I to jest fantastyczne, bo to we mnie wierzą i w ciebie czytelniku. I to mnie w Blakim nastraja optymistycznie. No mówię wam, autorzy łapią najmniejsze okruchy egzystencji w magiczne sidła swej wyobraźni i tak przetwarzają, ilustrują, że pozwalają im odlatywać w rejony zupełnie nispodziewane, intelektualnie eleganckie i odważne, emocjonalnie przeurocze i nacechowane ciepłem, wrażliwością. Po lekturze chce się żyć, i jest pięknie. Ja tak mam po Brunonie Schulzu i Toporze, czyli pewnie normalny nie jestem. I tak jest pięknie.

A bym zapomniał z tego zauroczenia opowiedzieć wam słabą, ale anegdotę. Blakiego chłopaki pokazali jednemu z zacniejszych polskich wydawców komiksowych i co powiedział? Że mu się bardzo podoba. I że go nie wyda… I kto wydał? Niejaki timof, osoba którą swego czasu usunięto z jednego z forów dyskusyjnych jednego z zacniejszych serwisów kulturalnych, za brak… kultury. Tak się przynajmniej usuwającym wydawało. I się okazuje, że timof wnosi do kultury więcej, niż wydawałoby się kulturalni. I tak jest pięknie.

Adam Gawęda
Magazyn Satyryczny Chichot nr 2; Październik 2005



Blaki, recenzja w KaZet


blaki1_okladka100

Radość pitolenia

Człowiek musi sobie od czasu do czasu trochę popitolić. Wiem po sobie. Często się zdarza, że patrząc na jakiś banalny przedmiot, powiedzmy – długopis czy kubek, zastanawiam się nad jego historią, nad łańcuchem przypadków, który sprawił, że przecięły się nasze orbity. Ot, takie bezpretensjonalne rozmyślanki, z których niekoniecznie coś wynika, znakomicie natomiast wypełniają czas i pozwalają zająć czymś umysł.

Blaki, tytułowy bohater komiksu Mateusza Skutnika i Karola Konwerskiego, pitoli niemal bez przerwy. Na różne tematy. Susząca się bielizna jest w stanie sprowokować go do rozważań na temat natury wszechrzeczy, a znaleziona gumka myszka pozwala mu poznać przyszłość. Co jednak ciekawe, mimo tak rozbudowanego życia duchowego o Blakim wiadomo tak naprawdę zaskakująco niewiele. To taki Everyman, Pan Nikt, osobnik aż do bólu uniwersalny. Dzięki temu łatwo się z nim zidentyfikować – wystarczy po prostu w miejsce czarnego stworka podstawić samego siebie. Sytuacje, w których na ogół zastajemy Blakiego, przytrafiają się każdemu. Czekanie na autobus, na odjazd pociągu, na to, aż woda na herbatę się zagotuje… To takie dziwne chwile, z ktorymi nie wiadomo, co zrobić – zbyt krótkie, by zająć się czymś konkretnym, a jednocześnie zbyt długie, by spędzić je na tępym wpatrywaniu się w ścianę. Blaki wypełnia ten czas myśleniem, rozmowami z samym sobą. Czasami nie dochodzi do żadnych wniosków, innym razem osiąga graniczący z nirwaną stan filozoficznego oświecenia.

Skoro komiks składa się głównie ze słowotoków głównego bohatera, można by nabrać podejrzeń, że warstwa tekstowa zdominuje rysunki, że właściwie ‘Blaki’ mógłby być zbiorem opowiadań, że obrazy stanowią niepotrzebny dodatek. Nic bardziej błędnego! Skutnikowi i Konwerskiemu udało się zgrabnie ominąć szczerzącą zęby pułapkę. Krótkie i dłuższe monologi czarnego dziwotworka czyta się jednym tchem, bez znużenia. Widać, iż obydwaj autorzy do perfekcji opanowali język opowieści obrazkowych; wiedzą, gdzie zrobić pauzę, w którym miejscu przyspieszyć, w którym zwolnić narrację… Nawet nowelka ‘Wróg’, w której bohater wyłącznie siedzi przy stole i gada do czytelnika, nie sprawia wrażenia monotonnej pod względem graficznym.; dla kontrastu zaś ‘Ptaki’ to rewelacyjna, jednostronicowa zabawa formą, która urzekła mnie od pierwszego wejrzenia. W ‘Blakim’ nie ma przypadkowych, niepotrzebnych kadrów – historyjki sprawiają wrażenie spontanicznych, improwizowanych, tak naprawdę jednak ich ostateczny kształt to efekt wielu żmudnych przygotowań i przemyśleń.

Nie podejmuję się rozstrzygać, czyje scenariusze są lepsze: czy Skutnika, czy Konwerskiego. Obydwaj autorzy świetnie się uzupełniają, przy czym o ile u Mateusza widoczny jest pewien żartobliwy dystans do głównego bohatera (w końcu to jego ‘dziecko’, ma więc prawo patrzeć nań z góry), o tyle przy tekstach Karola można czasami odnieść wrażenie, że to nie Blaki przemawia, tylko on sam. Po lekturze takich perełek, jak ‘Odjazdy’ czy ‘Dziewięć żyć’ (świetna pointa!), wypada pogratulować scenarzyście lirycznej natury.

No właśnie… Czytając ‘Blakiego’, nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że mam do czynienia z komiksowym tomikiem wierszy. Nawet format albumiku sprzyja takim skojarzeniom! Opowiastki o czarnym ludku to próba rejestracji rozmaitych stanów ducha, często zbyt ulotnych, zbyt abstrakcyjnych, by dało się je opisać słowami. Przemyślenia, refleksje, emocje Blakiego mają w sobie czar właściwy poetyckim majstersztykom. Z pewnością nie każdy podda się temu urokowi – ja mu się poddałem bez reszty.

Muszę się przyznać Państwu, że przed lekturą albumu odczuwałem pewien niepokój, tak się bowiem składa, że obydwu autorów znam osobiście (co nie jest żadną tajemnicą) i w związku z powyższym pozytywna ‘recenzja’ mogłaby zostać odczytana jako tak zwane kizianie, czyli przejaw kumoterstwa i protekcji. Przeczytałem jednak ‘Blakiego’ i odetchnąłem z ulgą. Ten komiks jest aż tak dobry, żeby napisać o nim przychylnie bez stresowania się, że gdzieś we mnie zanikł krytyczny obiektywizm. Czuję się zatem całkowicie usprawiedliwiony i z czystym czołem, bez oglądania się na naszą znajomość mówię: Karol, Mateusz, odwaliliście kawał znakomitej roboty. Ja chcę jeszcze.

A teraz kończę już te wywody, bo najwyższa pora gnać na autobus. Pewnie znowu się spóźni, znowu będę stał na przystanku i pitolił w duchu o czymkolwiek bądś. Czemu nie? Fajnie jest sobie popitolić, zwłaszcza jeśli – jak Blaki – robi się to umiejętnie. A człowiek w końcu – jako się rzekło – popitolić sobie czasem musi. Wiem po sobie.

Krzysztof Lipka Chudzik
Magazyn Kazet nr 35 październik 2005



Blaki


blaki1_okladka

Scenariusz: Mateusz Skutnik i Karol Konwerski
Rysunki: Mateusz Skutnik

comic book of the year 2006 award

Album Blaki powstał w 2001 roku. Nie jest to jednak ten komiks, który trzymacie w rękach. Jak to się stało, że album zmienił formę graficzną, tytuł, treść i objętość, czyli w zasadzie wszystko poza wyglądem głównej postaci a jednocześnie pozostaje tym samym albumem?

A bo to długa historia jest.

Postać została wymyślona o ile dobrze pamiętam na przełomie wieków, czyli zimą 2000/2001, nie rok wcześniej. Miał to być człowieczek dzielący się z czytelnikami komiksu swoimi przemyśleniami na temat życia codziennego i otaczającego go świata. No i to się nie zmieniło do dzisiaj. Pracę nad albumem zakończyłem w przeciągu roku. W zamierzeniu miał to być album bez kontynuacji. Czterdzieści sześć stron i koniec. Zamknięta karta w mojej komiksowej historii. Album został po dwóch latach opublikowany w odcinkach w fanzinie Ziniol Dominika Szcześniaka. Są to aktualnie białe kruki, a dlaczego, o tym za chwilę. Tu właściwie powinna skończyć się historia albumu i jego bohatera, ale na przeszkodzie temu stanęła fatalna kondycja rynku fanzinów w Polsce. Dominik Szcześniak postanowił zamknąć swój magazyn. Tak więc na wiosnę 2005 roku powróciłem na chwilę do tej postaci, po to tylko, żeby narysować jeden krótki komiks na specjalne zamówienie do ostatniego pożegnalnego numeru Ziniola. Komiks, który zrobiłem (Lotek – zawarty w niniejszym zbiorze) przedstawiał jednak graficznie zupełnie inną jakość niż te stare komiksy z 2001 roku. Tutaj na scenę wkracza Karol Konwerski, któremu postać Blakiego spodobała się na tyle, że napisał kilka scenariuszy do nowych epizodów. Tak więc ilość nowego materiału powoli wzrastała, a problemy pojawiły się dopiero gdy szanse wydania wzrosły z 0% do 65%. Jak połączyć stary i nowy materiał, jako że przez te cztery lata nie tylko zmienił się sposób rysowania Blakiego, ale i charakter samych opowieści. Jak wykombinować dobre przejście pomiędzy nijak do siebie nie pasującymi połówkami albumu (w przejściach pomiędzy historiami mam już pewną wprawę). Problem polegał na tym, że w zestawieniu z nowym materiałem, ten stary zupełnie się nie bronił. W sukurs w patowej sytuacji przyszedł zły los, pech, a może szczęście, nie wiem do końca jak to nazwać. Otóż po pieciokrotnym przeszukaniu miejsca składowego komiksów Skutnika okazało się, że album Blaki zaginął. Mam na myśli ten stary, oryginalny album. Nie pomagały ani zmiany szukających, ani Nerwosol, materiał po prostu rozpłynął się w powietrzu. Zapewne przy zeszłorocznej przeprowadzce. Dlatego tamte wydania Ziniola są białymi krukami. Pozostawało jedyne słuszne rozwiązanie – przerysowanie całego starego materiału na nowo. Dobrze że zachowały się te wydania fanzinowe, było przynajmniej z czego to przerysowywać. Ale przy uważniejszym czytaniu tamtych starych historii doszedłem do wniosku, że tak naprawdę ten materiał zestarzał się dosyć mocno również w warstwie scenariuszowej. Nie chodzi tu jednak o to, że tamte historie były złe, a raczej o to, że Blaki po czterech latach operuje już zupełnie w innym świecie. Zaprzątają go obecnie inne sprawy, nie jest już palącym fajkę studentem tylko palącym papierosy kluczowym pracownikiem firmy z sektora prywatnego. Te drobne zmiany spowodowały zestarzenie się materiału. Z drugiej strony patrząc, cały czas napływały do mnie nowe historie Karola, kolejne lepsze od poprzednich, a sam też zabrałem się za pisanie nowych scenariuszy. W efekcie z tego starego albumu została przerysowana tylko jedna historia (Bielizna), oraz kilka jednoplanszówek. Cała reszta jest nowa, świeża, jeszcze pachnąca i dotyczy spraw dnia dzisiejszego. I tak oto wyglądają perypetie albumu Blaki, który dzisiaj z pewną dozą dumy oddajemy w wasze ręce.

ms

~~~~

Kim jest Blaki?

To niewielki, wiecznie czymś zatroskany facecik, który sprawia wrażenie, jakby całe życie spędzał na rozmyślaniach. Zgubiona gumka myszka czy puste miejsce w przedziale pociągu pospiesznego są w stanie sprowokować go do refleksji na temat natury wszechrzeczy. Czy coś z nich wynika? Jakiś morał, jakieś doniosłe przesłanie? Nie zawsze, ale też nie jest powiedziane, że koniecznie musi. Blaki myśli dla samej przyjemności myślenia. A komiksy z jego udziałem czytać można dla samej przyjemności czytania. Album Mateusza Skutnika i Karola Konwerskiego Blaki będzie miał swoją premierę na tegorocznym MFK w Łodzi.. Nazwiska autorów gwarantują, że czas poświęcony na zawarcie znajomości z Blakim nie będzie czasem straconym.

Krzysztof Lipka Chudzik

  • Wydawnictwo: Timof
  • Data wydania: 8.10.2005
  • Liczba stron: 56
  • Format: 17,5 x 25 cm
  • Oprawa: miękka z obwolutą
  • Papier: kreda 115 g
  • Druk: czarno-biały
  • Dystrybucja: sklepy specjalistyczne
  • Nakład: 500 egz.
  • Cena: 14,00 zł

Recenzje:



Spring


game_spring.jpg

play this game

simple, one-page platform game. This time you don’t collect acorns, but bugs, as it’s spring time in the squirrel universe. You play against time trying to get as many bugs as possible. There are of course time – extenders to catch as well. Don’t fall through the bottom of the screen, coming back will consume lots of precious time.



Chichot #1


chichot_1a

chichot_1b


« Previous PageNext Page »