the Acrobats
January 15, 2007
Two little squirrels want to join the circus, and they have to impress the carnivale management. Their trick is simple, one is jumping on the head of the other. Find yourself in this situation and help them to get maximum score to impress the jury. Place the orange squirrel in the right position by moving your mouse.






















Na tle ostatnich polskich dzieł komiksowych “rewolucyjny” cykl Mateusza Skutnika sprawia wrażenie wyjątkowego. A to z tej choćby przyczyny, że nie odnosi się do jakże modnej i chętnie partolonej problematyki obyczajowej ani nie zanurza się w historycznej stęchliźnie. Co prawda, historii na kartach “Rewolucji” nie brak, jest to jednak historia wymyślona, przetworzona, “nadpisana” nad jej oficjalną, linearną wersją, znaną nam z podręczników. Skutnik, zgodnie z duchem steam punka, traktuje ją jako formę, w którą można wpisać fantastyczne treści. I czyni to z godną podziwu wirtuozerią. “Rewolucje” toczą się w czasach wielkiej rewolucji przemysłowej. Wpisują we włąściwe im realia społeczne i umysłowe niesamowite portrety wynalazców, obsesyjnie zaabsorbowanych swymi projektami badawczymi. Są to postaci fikcyjne, poruszające się po świecie skutnikowej wyobraźni, ale, co nie bez znaczenia, w jakimś stopniu realne, ponieważ stanowią zapowiedź naszych czasów. Tom “Syntagma”, czwarty z serii, wieńczy jej dotychczasowe wątki i w odróżnieniu od poprzednich pozycji zadziwia precyzją i konsekwencją. Okazuje się bowiem, że luźne historyjki, przeplatane ze sobą pozornie bez ładu i składu w pierwszych trzech tomach “Rewolucji”, pełniły określoną rolę . Mamy więc tu do czynienia z wielowątkową zagadką, która znajduje swe zaskakujące rozwiązanie w “Syntagmie”. Dowiadujemy się, jaką rolę odgrywali jej różni, jak dotąd zdawało się – przypadkowi bohaterowie: tajemniczy jegomość w stroju egipskim, wszechwiedzący Gustaw, profesor Gilbert – twórca pierwszej rakiety kosmicznej, Henryk Naphta – detektyw o statusie oświeconego, mafioso z Angkor Wat czy tańczący derwisze. Wszystkie rozrzucone wcześniej tropy znajdują zwieńczenie w finale opowieści, która, jak przystało na eksperymentatorski temperament Skutnika, jest przekazywana w kilku równoczesnych narracjach. Ogarnięcie całości stanowi dla czytelnika nie lada wyzwanie, tym bardziej, że występujące w niej postaci, nakreślone oszczędną kreską, są do siebie uderzająco podobne. Być może po to, by czytelnik wykrzesał z siebie przynajmniej tyle pasji, ile mają oni sami. Ambitny zamysł, a to dopiero początek serii.



