Rewolucje w kosmosie, recenzja na Polterze


Sygnowana nazwiskiem Mateusza Skutnika seria Rewolucje to bez wątpienia jedna z najsolidniejszych, najpopularniejszych i najlepszych marek na polskim rynku komiksowym. W latach 2004-2006 nakładem wydawnictwa Egmont ukazały się cztery tomy:Parabola, Elipsa, Monochrom i Syntagma. W roku 2010 pod szyldem Mroja Press pojawił się album Dwa dni, a od 2011Rewolucje trafiają do czytelników dzięki wydawnictwu Timof Comics. Dwa poprzednie tomy – Na morzu i We mgle – Mateusz Skutnik namalował do scenariusza Jerzego Szyłaka, tom najnowszy – W kosmosie – w większości stworzył do własnego skryptu, poza rozdziałem trzecim, do którego scenariusz rozpisał Szymon Holcman.

Po drugiej stronie nieboskłonu
Historie z serii Rewolucje to opowieści osadzone w okresie technicznego przełomu oraz przewrotu światopoglądowego. To czas, kiedy niestrudzeni naukowcy badają nieodgadnione tajemnice wszechświata, wybitni wynalazcy poszukują sposobów na okiełznanie prawideł natury, a nieugięci podróżnicy przecierają drogi wiodące do niezbadanych części planety. Przewaga człowieka nad przyrodą wydaje się być bezdyskusyjna. Mimo że siły natury wcześniej często weryfikowały przekonanie o wyższości cudów techniki nad cudami świata, przyszedł również czas na odkrycie tego, co znajduje się po drugiej stronie nieboskłonu.
Najnowszy tom Rewolucji składa się z sześciu rozdziałów. Pierwszy opowiada o długotrwałych przygotowaniach i dziewiczym starcie w kosmos rakiety z kosmonautą na pokładzie. Drugi epizod to historia naukowca szukającego niezbędnych do swoich badań i pomiarów wskazówek pozostawionych na ścianach wiejskich kapliczek. Trzeci rozdział ogniskuje się wokół wymykającego się spod kontroli robota w kształcie kostki i jego nieszczęsnego konstruktora. Część czwarta to historia katastrofy morskiej, gdzie z tonącego statku z życiem uchodzi tylko dziecko i tajemniczy nieznajomy. Historyjka piąta to opowieść o popularnym i lubianym przez media uczonym, który po spodziewanym fiasku swojego eksperymentu naukowego podejmuje próbę samobójczą. Natomiast epizod szósty to wybuchowy finał wszystkich poprzedzających go opowiadań.

Sześć historii – jedna jakość
Każdy z tych różnorodnych rozdziałów z powodzeniem może funkcjonować jako niezależna całość. Zresztą trzy z nich były publikowane już wcześniej w takiej właśnie formie i opatrzone odrębnymi tytułami. I tak rozdział drugi pod tytułem Rewolucje ukazał się jako czarno-biały niemy komiks w przygotowanej przez słoweński magazyn Stripburger w listopadzie 2009 roku międzynarodowej antologii Greetings from Cartoonia – the Essential Guide of the Land of Comics, tom trzeci pod tytułem Robot opublikowany został jako czarno-biały komiks w kolejnej antologii magazynu z Lublany zatytułowanej Workburger w styczniu 2013 roku, zaś tom czwarty pod tytułem Sztorm wydrukowany został w czerni i bieli na kartach pierwszego numeru polskiego magazynu komiksowego Profanum w październiku 2012 roku.
Mimo że każdy z tych rozdziałów pozornie jest oderwaną historyjką, w każdym z nich znajdują się elementy wspólne, które pozwalają nie tylko połączyć poszczególne części w pełnowymiarową opowieść na różnych płaszczyznach, ale i pożenić je z elementami znanymi z wcześniejszych tomów Rewolucji. Wystarczy przypomnieć choćby myślicieli z ogromnymi świecącymi głowami, naukowców pracujących nad wystrzeleniem w kosmos rakiety czy będące obiektem pożądania wielu badaczy karty tajemniczego rękopisu, aby powiązać pewne istotne fakty. A tym podobnych drobiazgów, poszlak, rekwizytów czy nazwisk postaci pojawiających się na kartach komiksu W kosmosie jakby mimochodem, gdzieś w tle lub na marginesie, występuje znacznie więcej. Odszukanie każdego z nich i zespolenie fragmentarycznie prowadzonej narracji w spójną historię przynosi sporo satysfakcji z lektury.
W każdej części albumu w wyniku starań naukowców i działania ich wynalazków przenosimy się wraz z bohaterami w jednym czasie do odmiennych przestrzeni. Elementem wspólnym tych różnych wymiarów są intrygujące sześciany pokryte tajemniczymi inskrypcjami sporządzonymi w nieznanych językach. Czy fuzja kostek doprowadzi do scalenia czasoprzestrzeni? Czy może zintegrowanie brył spowoduje przemieszanie wielu wymiarów? A może do żadnej integracji nie może dojść ze względu na element niepasujący do całej tej skomplikowanej układanki? Enigmatyczne zakończenie ósmego tomu Rewolucji z jednej strony może nieco rozczarowywać i irytować, ale z drugiej strony może również zachęcać do ponownego zapoznania się z treścią komiksu, a tym samym multiplikować wielość odczytań. Pewnie każde z nich jest po części prawdziwe, bo tropów interpretacyjnych jest całkiem sporo. Sam wniosek, który można wysnuć z całej opowieści bynajmniej nie napawa optymizmem. Wręcz przeciwnie: zmusza do chwili przygnębiająco gorzkiej refleksji nad kondycją natury człowieka we współczesnym świecie i pogmatwanej celowości jego najważniejszych działań.

Groteskowy steampunk
Graficznie album przedstawia się wprost znakomicie. Oryginalny styl rysunków Mateusza Skutnika przejawiający się w cienkich uproszczonych kreskach czarnego tuszu oraz pastelowych odcieniach kolorów nałożonych za pomocą farb akwarelowych podkreśla oniryczność i groteskowość opowiadanych historii. Ponieważ trzy opowieści powstały kilka lat wcześniej, autor zdecydował się nanieść na nie modyfikacje mające na celu ujednolicenie ich formy graficznej z zupełnie nowym materiałem. O ile w historiach Robot i Sztorm zmiany miały charakter raczej kosmetyczny, o tyle rozdział drugi wymagał solidnej aktualizacji polegającej na przemalowaniu 20 stron z wersji ołówkowo-akwarelowej na wersję tuszowaną. Dodatkowo na uwagę zasługuje jakość wydania: niemal stu stronicowy album dużego formatu wydrukowany w pełnym kolorze na grubym kredowym papierze i oprawiony w sztywną okładkę wywołuje poczucie obcowania z pięknym przedmiotem, a wyraźnie widoczna na wydrukach tekstura grubego papieru akwarelowego sprawia wrażenie przeglądania oryginalnych plansz komiksu. Słowem: wizualna uczta.
Najmocniejszą stroną serii Rewolucje od samego początku były alternatywne historie powstawania wynalazków ludzkości dobrze znanych i powszechnie dziś wykorzystywanych lub dzieje urządzeń, które historia nauki zupełnie pominęła, oraz osadzenie wszystkich wydarzeń w rzeczywistości, która do złudzenia przypomina naszą codzienność, jednak po bliższym przyjrzeniu się stanowi rzeczywistość całkowicie odmienną. Dzięki temu komiksy Mateusza Skutnika spełniały założenia steampunka jako stylistycznego nurtu w fantastyce naukowej, a jednocześnie stanowiły rodzaj współczesnych baśni przepełnionych niepokojem, dozą ironii i przejawami okrucieństwa. Niewytłumaczalne zawirowania czasu i przestrzeni, niespotykane maszyny konstruowane w zacisznych gabinetach oraz ludzie dokonujący czynów wyprzedzających ich epokę o dziesiątki lat – tego wszystkiego nie brakuje również w albumie Rewolucje: W kosmosie. Zagorzali fani serii nie powinni być zatem zawiedzeni. Tym bardziej mogą już teraz wyczekiwać tomu dziewiątego Rewolucji zatytułowanego Pod śniegiem, który zapowiadany jest na tegoroczny Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi. Z kosmosu spadniemy razem ze śniegiem.

Mały Dan