Morfolaki, tom 2, sample pages
February 12, 2005
Avatarae Numer 3(15)/2004
Morfologia strachu
Skutnik to bardzo charakterystyczny autor i wielki indywidualista. Znamy go chociażby z ‘Rewolucji’ publikowanych niegdyś w Esensji. Jego rysunki są brzydkie, pokraczne, lecz nie brzydotą infantylną, nie brzydotą dziecinnej kreski, jak u Niewiadomskiego, lecz zamierzoną, dopracowaną, dopieszczoną brzydotą, która jest istotnym elementem własnej wizji artystycznej. Takie ‘nieładne’ rysowanie ma jedną wielką zaletę – dobrze nadaje się do oddania pewnego konkretnego charakteru historii, dużo lepiej buduje nastrój niż standardowe, uniwersalne i poprawne rysunki. Z takim właśnie współgraniem treści i formy mamy do czynienia w ‘Morfołakach’.
Świat ‘Morfołaków’ jest mroczny, zapuszczony zielskiem i zabobonami. Jest pełen magii, ale nie w wydaniu fajerwerkowo-potterowym, ale tej czającej się w ludowych podaniach, w przesądach, w opowieściach szeptanych po zmroku do ucha przestraszonej młodszej siostrze. Tutaj naprawdę coś ci rośnie w gardle, gdy widzisz, że słońce już zachodzi i nie zdążysz do domu przed zapadnięciem ciemności. To świat dekadenckiej arystokracji, biednych rybaków i wiktoriańskich naukowców. Tutaj łatwo spełniają się marzenia, lecz jeszcze łatwiej dopada cię pazur złego. A złe nie jest wcale wyblakłe i względne, lecz namacalne i przerażające.
Autorzy serwują nam zbiór opowieści z tego tajemniczego świata, przybliżając powoli jego struktury i hierarchie. Niektóre z nich są naprawdę pomysłowymi perełkami (jak np. historia prawego rybaka z początku albumu, czy szokujące poczynania krawca i zaskakujący finał jego zlecenia), inne w ciekawy i odkrywczy sposób pokazują wyświechtane zdawałoby się motywy (‘Skóry’), niemal każda skłania do głębszej refleksji (poruszająca ‘Avril’, w której jedyny raz wspomniane są tytułowe morfołaki), większość przeraża… Nie dziwota, że w pierwszej i ostatniej historii pojawia się postać kolumny-diabła, górującego nad całym tym światem, jakby uśmiechając się szyderczo zagarniał cały album dla siebie. Scenarzysta Skrodzki odwalił tutaj kawał dobrej roboty, a rysunki Skutnika idealnie dopełniły jego zamysły. Na szczęście nowo narodzony motyl, zamykający pierwszy tom ‘Morfołaków’, tchnie nie tyle niepewnością ustalonych praw świata, na których nie można polegać, co nutką nadziei i optymizmu.
Jest parę mniej udanych pomysłów, jak np. krótkie ‘Licho nie śpi’, czasem kadry są niewyraźne albo nieciekawe przez zbytnie uproszczenie, ale ogólnie album prezentuje się bardzo dobrze. I z pewnością nie jest on adresowany do zwolenników Spider-Mana czy lekkiej rozrywki. Chętnie sięgnę po kolejny tom ‘Morfołaków’ i liczę, że nie będzie to tom ostatni.
QbaT
Kazet, nr 37, marzec 2004,
‘Morfołaki tom 1: Strach na wyciągnięcie ręki’
Epizody Morfołaków, które zdarzyło mi się gdzieś kiedyś przeczytać nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Były ok, ale nic specjalnego. Wyobraźcie więc sobie, jakie było moje zdziwienie, kiedy przeczytawszy ten album pomyślałem- to jest genialne!
Zacznijmy od informacji dla niewtajemniczonych. Morfołaki t.1 to zbiór krótkich, na pierwszy rzut oka nie powiązanych ze sobą opowiadań. Opowiadań dziwnych, odrobinę surrealistycznych, często strasznych. Razem tworzą one mroczne uniwersum, w którym oprócz ludzi- dobrych i złych istnieją inne jeszcze, dziwniejsze stworzenia, a nic nie jest takie jakie się na pierwszy rzut oka wydaje.
Osiem opowiadań składających się na ten zbiór, to wybór ze znacznie większej ilości historii powstałych o Morfołakach i trzeba przyznać, że wybór bardzo dobry. Każde z ośmiu opowiadań jest inne, niepowtarzalne i każde odkrywa inną mroczną tajemnicę. Mamy tu opowieści o niezwykłych kreacjach wieczorowych szlachty, pokusach głębin, minionym czasie, czy moje ulubione o lichu, albo handlarzu skór. Żadnego z nich nie będę tu głębiej opisywał. Nie odważyłbym się zepsuć Wam przyjemności odkrywania zakamarków tych fabuł.
Ale Morfołaki to nie tylko opowieść, to także rysunek, który stanowi integralną część całości. Bez świetnych ilustracji Skutnika te opowiadania nie miałyby takiego ładunku emocjonalnego. Mimo, że niektóre ilustracje sprawiają wrażenie wczesnych prac Skutnika, czy nawet pośpiesznych i niedopracowanych, to wszystkie wspaniale budują klimat i na dłuższą metę naprawdę nie sposób im niczego zarzucić. Tym bardziej, że na przestrzeni całego albumu są tak zróżnicowane, że po prostu nie pozwalają się znudzić jednym rodzajem kreski. Wciąż i wciąż zaskakują czytelnika nowymi rozwiązaniami.
Ten komiks to zdecydowanie najlepszy polski album wydany na WSK. Jest dziełem w pełni zasługującym na miano inteligentnej, nie pozbawionej smaku rozrywki. Potrafi cieszyć w sposób niebanalny i skłaniać do głębszej analizy, poszukania drugiego dna. Nie traci przy tym nic ze swojej atrakcyjności. Nie gubi się w wieloznacznościach. Jest klarowny i przerażający.
Czytając, czy słuchając wypowiedzi o Morfołakach nie spotkałem się dotąd z określeniem ‘horror’, a dziwi mnie to bardzo. Komiksy te są wszak tak niesamowite, tak sugestywnie przesiąknięte grozą przed nieznanym, że wydaje mi się, że nie sposób nie zakwalifikować ich do gatunku ‘opowieści grozy’. Opisane w nich wydarzenia, postacie, miejsca są w świecie Morfołaków realne i integralne, w naszym, mimo iż nierealne to bliskie krawędzi- takie, że mogłyby się wydarzyć, gdyby tylko cienka granica oddzielające rzeczywistość od wyobrażonych koszmarów zechciała się lekko wybrzuszyć. Są straszne, bo są na wyciągnięcie ręki.
Paweł ‘Kurczak’ Zdanowski
inne opinie:
Graficznie to jeszcze Skutnik ‘niewyczyszczony’, z plątaniną kresek, która miejscami zagęszcza bardzo warstwę graficzną komiksu. Mimo to rysunkowo album prezentuje się porządnie, miejscami nawet bardzo dobrze. Za to Skrodzki w bardzo wysokiej formie – świetne pomysły i masa doznań w czasie lektury. Wielka szkoda, że scenarzysta nie pisze już komiksów.
Piotr ‘wilk’ Skonieczny
Świetne. Podobały mi się już wcześniej widziane fragmenty. Komiks, do którego się wraca i za każdym razem odkrywa nowe fragmenty. Niecierpliwie czekam na drugi tom.
Robert ‘Graves’ Góralczyk”;
Scenariusz: Nikodem Skrodzki | Rysunki: Mateusz Skutnik
sample pages | przykładowe plansze
Po raz pierwszy udało się zebrać i przygotować do zaprezentowania szerszej publiczności jeden z najbardziej niesamowitych cykli komiksowych stworzonych w Polsce. Patrząc na ofertę zapowiedzi wydawniczych na marzec 2004, śmiało można powiedzieć, że trzeci miesiąc tego roku jest ‘miesiącem Skutnika’.
Recenzje: