Rewolucje Monochrom, opinie Zbojcerzy


Zbójcerze na esensja.pl

Daniel Gizicki:

Ja nie wiem jak to jest, ale za każdym razem przemawia do mnie magia tego komiksu. Bardzo ładnie pokolorowane rysunki, ciekawe ujęcia a przede wszystkim przemyślane, interesujące i doskonale skonstruowane fabuły! Kto nie kupi ten trąba!

Konrad Wągrowski:

Z numeru na numer ‘Rewolucje’ stają się coraz lepsze. ‘Monochrom’ zachwyca spójną koncepcją kolorystyczną, coraz bardziej rozwiniętą i dopracowaną fabułą – to już nie humoreski, to pełnoprawne historie. A na dodatek pomysły i wizjonerskie wykorzystanie prawdziwych wydarzeń z początku wieku każe nazwać ‘Monochrom’ intelektualnym wyzwaniem.

Artur Długosz:

Pamiętam moje pierwsze wrażenie z zetknięcia się z ‘Rewolucjami’ Mateusza Skutnika. Pamiętam, bo niewiele komiksów jest w stanie coś takiego ze mnie wydobyć. Czytając ‘Monochrom’ przekonałem się, że oryginalność komiksów Mateusza nadal działa. Czas zdecydowanie służy autorowi. Plastyka stała się bogatsza, fabuła głębsza, lepiej przemyślana. Niecodzienny komiks nie dla każdego, ale kto się w nim odnajdzie zrozumie jeszcze jedno oblicze sztuki komiksu.

Marek Turek:

Bez jakichkolwiek kompleksów w stosunku do komiksów zagranicznych z najwyższej półki. Rewelacyjne kolory i świetne, przemyślane scenariusze, czyli coś, czego podobno brakuje krajowym komiksom (rewelacyjne: ‘Kinematograf’ i ‘Invert’).

Tomasz Kontny:

W tym albumie nie ma słabych historii. Jedna autentycznie wzrusza, inna zabiera na odległą, tajemniczą wyprawę, jeszcze inna bawi… Zamierzałem nawet wymienić co i dlaczego przypadło mi do gustu, ale skończyłoby się na opisaniu 3/4 albumu, więc jedynie z całego serca polecam. Wizualnie ‘Monochrom’ nie przeskakuje znacząco dorobku poprzednich albumów, ale tym razem scenariusze połączyły się w doskonałą całość z plastyką cyklu. Fantastyczny komiks.



Rewolucje Monochrom, recenzja na Esensji


Esensja – www.esensja.pl

Monochrom

Wydawnictwo Egmont uraczyło nas trzecim albumem Mateusza Skutnika z cyklu ‘Rewolucje’. Nosi on tytuł ‘Monochrom’, a komiksy w nim zawarte są w większości kompozycjami opartymi na grze odcieni jednej barwy lub jej podporządkowane. Monochromatyczne kolory doskonale współgrają z niebanalnymi, bardzo trudnymi do interpretacji historiami…

Skutnik jest twórcą bardzo konsekwentnym. Narzucając sobie jakieś ograniczenie, stara się go nie przekraczać. Tu ramą jest właśnie monochromatyczność. Ale autor zostawia sobie pewną furtkę dającą możliwość zastosowania pełnej gamy kolorów. Bowiem gra odcieni jednej barwy towarzyszy tylko rzeczywistości wynalazców i odkrywców! Większość historii w albumie opowiada właśnie alternatywne wersje powstania niektórych wynalazków oraz odkryć. To koresponduje z tytułem komiksu, wszak ‘Rewolucje’ odnoszą się tu zarówno do rewolucji technicznej, jak i światopoglądowej.

Doskonale widać to w otwierającym album komiksie ‘Kinematograf’. Synchronizacja fabuły i kontrolowania kolorów jest tu iście mistrzowska! To bowiem tok historii wymaga pojawienia się koloru na planszach. A sposób doprowadzenia fabuły do momentu zamknięcia to majstersztyk. Natomiast biegłość autora w posługiwaniu się farbami najlepiej ukazuje historia ‘Biegun’; można zaryzykować stwierdzenie, że obok ‘Mikropolis’ Wojdy i Gawronkiewicza jest to najlepiej pokolorowany polski komiks.

Skutnik mimo rewolucyjnego sztafażu jest momentami bardzo blisko nurtu komiksu obyczajowego, którego wciąż brakuje w naszym kraju. Jednocześnie narracja komiksowa nie ma przed tym twórcą tajemnic. Potrafi on bowiem stworzyć bardzo sugestywne sekwencje pozbawione warstwy werbalnej. Autor zabawia się również z czasem biegnącym w przedstawianym świecie, zarówno w osobnych fabułach, traktujących o wynalazcach z owym czasem eksperymentujących, jak i pomiędzy historiami (nawet tymi znajdującymi się w poszczególnych albumach), wskazując, że następstwo zdarzeń jest względne, że wszystko może dziać się równocześnie.

Warstwa fabularna to również pokaz wirtuozerii autora. Do wspomnianej wyżej bliskości do nurtu obyczajowego oraz zabawy z czasem dochodzą subtelne gry fabularne w obrębie poszczególnych historii. Często zdarza się, że aby właściwie zrozumieć daną fabułę i poznać przyczyny działania bohaterów, trzeba analizować najdrobniejsze szczegóły kadrów. Często bez właściwego kontekstu historie wydają się niezrozumiałe, lecz wnikliwa obserwacja i wyczulenie na wszelkie niuanse języka komiksu pozwalają odnieść właściwe wrażenie i wejść w rolę czytelnika idealnego, który rozumie wszystko i dostrzega wszystkie odniesienia. ‘Rewolucje’ nie są komiksem łatwym, wręcz przeciwnie. Są zdecydowanie skierowane do czytelnika dojrzałego, niebojącego się intelektualnych wyzwań ani prób poszukiwania kilku możliwości interpretacji.

Album ten ma bardzo mało minusów. Historia ‘Derwisze’ jest urwana; można podejrzewać, że będzie ona preludium do wydarzeń w następnych tomach serii. Nie przypadła mi do gustu również ostatnia strona okładki. Nie muszą się również podobać onomatopeje stosowane przez Skutnika. Jednak minusów jest na tyle mało i są one tak drobne, że praktycznie niezauważalne. Dlatego ‘Rewolucje: Monochrom’ to komiks bardzo, bardzo dobry, ale nie mogę polecić go każdemu. Zdecydowanie nie. Polecam ten komiks tylko tym, którzy lubią dzieła inteligentne, o wysmakowanej formie graficznej. Bo aby właściwie zrozumieć ‘Rewolucje’, trzeba mieć spory bagaż lekturowy oraz niezłe obycie w języku komiksu. Jest to komiks prawie wybitny, ale obawiam się, że może nie znaleźć odpowiedniego poklasku na naszym wątłym rynku komiksowym. Może trzeba spróbować wydać go na innych (europejskich i amerykańskim) rynkach?

Daniel Gizicki



Rewolucje Monochrom, recenzja w Gazecie Wyborczej


Gazeta wyborcza Trójmiasto, środa 8 czerwca 2005

Derwisze na Długiej.

Pod Złotą Bramą zgromadzili się derwisze. Krążą beznamiętnie wokół własnej osi, nie zwracając uwagi na otoczenie. Albo padną z wycieńczenia, albo zgromadzą taką ilość energii, która tajemniczym spiskowcom może posłużyć do niecnych celów.

Na szczęście dla policji, straży miejskiej, prezydenta i wszystkich mieszkańców miasta, wszystko dzieje się pod jakąś inną Złotą Bramą, na jakiejś innej ulicy Długiej. Spiskowcy realizują swoje zagadkowe plany w jakimś innym Gdańsku. Bo wszystko dzieje się w komiksie gdańskiego rysownika Mateusza Skutnika, którego akcja toczy się w jakimś innym świecie, po jakiejś innej stronie rzeczywistości, w jakichś nieznanych, zakurzonych zakamarkach czasoprzestrzeni. Tam, gdzie nikt nigdy nie dotarł, tam gdzie toczy się jakaś osobna historia, być może zupełnie samodzielna i autonomiczna, a być może będąca krzywym odbiciem tej, którą znamy z własnego świata. Będąca niezdarną karykaturą wielkich wydarzeń, będąca jak przerysowane złamanym patykiem na mokrym piasku zdjęcia z pierwszych stron gazet, będącą odbitą na popsutym powielaczu kopią ważnych dokumentów, traktatów i aktów kapitulacji. W tym świecie ludzkie twarze mają niepokojące rysy – jakby skrzyżowanie mysich pyszczków i skórzanej piłki do palanta, w tym świecie w znane nazwiska wciskają się dodatkowe litery, zmieniając je nieznacznie, w tym świecie każda maszyna ma jakieś dodatkowe przyciski, korbki i pokrętła o niewiadomym przeznaczeniu.

W świecie Skutnika wszystko jest jakby trochę znane, ale jednocześnie trochę inne, jakby cała rzeczywistość przechyliła się trochę w bok i tak już została. Jak w zepsutym odbiorniku radiowym, gdzieś w środku ponurego pustkowia, gdzie żadna ze stacji nie odbiera wyraźnie, a te głosy, które słychać, nakładają się na siebie, więc można zrozumieć tylko urywki zdań.

Skutnik w swoim komiksie przedstawia takie właśnie urywki opowieści o innym świecie – krótkie epizody, nie łączące się w zasadzie ze sobą. Trzeci album cyklu – zdecydowanie najlepszy – opowiada przede wszystkim o odkrywcach i wynalazcach, ujawnia kulisy zdarzeń, które – wydawać by się mogło – są dokładnie poznane i opisane w książkach od historii. W świecie Skutnika ta książkowa wiedza okazuje się jednak przeterminowana i fałszywa. Najlepszy przykład to pierwsza, najbardziej fascynująca i poruszająca, opowieść tego albumu – alternatywna historia wynalezienia kinematografu. Autor w kilku kreskach, w pozornie chaotycznym zawijasie na jednym z kadrów, pokazuje tęsknotę za wielkim odkryciem, za przełamaniem słabości własnej wyobraźni i pomysłowości. A zaraz potem zderza je z przytłaczającym smutkiem po utracie kogoś, kto był prawie niezauważalny, ale bez jego delikatnego wsparcia, nie udałoby się nic.

Delikatne i łagodne rysy bohaterów Skutnika, w połączeniu z jego graniczącą z zajadłością precyzją w odtwarzaniu szczegółów architektury, a także skomplikowanych maszyn i urządzeń, nadają wiarygodności temu zdumiewającemu światu. A monochromatyczne barwy – każda historia kolorowana jest w innej tonacji – są znakomitą, plastyczną metaforą emocji i nastrojów, których pełne są te opowieści.

Przemysław Gulda

Dla Gazety –

Dr hab. Jerzy Szyłak

Naukowiec specjalizujący się w teorii komiksu, wykładowca filmoznawstwa na Uniwersytecie Gdańskim:

Moim zdaniem Mateusz Skutnik jest w tej chwili najciekawszym polskim rysownikiem komiksowym – być może udałoby się znaleźć kogoś lepszego pod względem technicznym czy artystycznym, ale Skutnik jest najbardziej świadomym tego, co chce robić. W swoich kolejnych pracach konsekwentnie rozwija swój własny pomysł na komiks. Jest prawdziwym autorem, w pełnym znaczeniu tego słowa: samodzielnie czuwa nad wszystkim. Bardzo podoba mi się jego pomysł na kreację świata, np. te wszystkie przestylizowane ludzkie postacie, które są istotami zawieszonymi między realnością a światem symbolicznym. To pozwala mu przechodzić swobodnie między znaną nam rzeczywistością a wymyślonym światem. Ważne jest też to, że w jego pracach wyraźnie widać, że komiks nie musi być szybki i obfitujący w wydarzenia, że zdolny twórca może z powodzeniem sterować tempem opowiadanej historii i znajdować w niej miejsce na uczucia, którymi ‘Rewolucje’ wprost kipią.



Rewolucje Monochrom, recenzja w Przekroju


Przekrój nr 26/3131, 23 czerwca 2005

Wynalazki

Trzecia część rewolucji, czyli komiks autorski po polsku.

Europa ma fantastyczną tradycję niekomercyjnego komiksu autorskiego. I w ten nurt pozwalający na osobiste, oniryczne, czasem poetyckie wizje wpisuje się trzeci już – po paraboli i elipsie – album serii Mateusza Skutnika Rewolucje. Rzecz o perypetiach wielkich, choć niekoniecznie znanych naukowcach i ich dziwnych wynalazkach. Mamy w Polsce przedstawiciela autorskiego komiksu, i to na dobrym poziomie. Przewaga wizualności nad narracją słowem, dziwaczne humanoidalne postaci o twarzach pozbawionych oczu oraz modna (‘steampunkowa’) anachroniczność scenografii to najbardziej charakterystyczne cechy stylu Skutnika. Francuska L’Association czy włoski Mosquito od dawna publikują takie wyrafinowane, subtelne, wzruszające i przepiękne edytorsko albumy. I tylko tego ostatniego przymiotnika trudno na razie użyć do Rewolucji.

Mateusz Szlachtycz



Rewolucje 3: Monochrom


rewolucje3_okladka

Rewolucje: Monochrom
scenariusz i rysunki Mateusz Skutnik
przykładowe plansze / sample pages

buy eBook

Monochrom to zbiór monografii traktujących o wynalazcach w ich najbardziej kluczowych momentach życiowych. W tym tomie spotkamy postaci historyczne, będziemy mogli przyjrzeć im się z bliska, ich pracy, jej efektom. Dowiemy się, kto tak naprawdę wynalazł kinematograf, kto stał za wynalezieniem promieni X, rozwiązana zostanie zagadka odkrycia bieguna północnego. Ponadto album ujawni ciemniejszą stronę życia w świecie Rewolucji i zostawi nas w niepewności, czy to ludzie kierują maszynami, czy na odwrót.

  • Wydawnictwo: Egmont
  • Rok wydania polskiego: maj / 2005
  • Liczba stron: 46
  • Format: A4
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Dystrybucja: saloniki, księgarnie
  • Cena z okładki: 22,90 zł

Also:

Recenzje:



Rewolucje Elipsa, recenzja na Relazie


rewolucje2_okladka100Relaz

Elipsa

Z lekkim opóźnieniem pojawia się na Relazie recenzja drugiego tomu cyklu Mateusza Skutnika ‘Rewolucje’. Z opóźnieniem, ale tak naprawdę to nie przeszkadza, gdyż książeczka ta na pewno na trwałe zagości w panteonie polskiego komiksu. To dziełko, do którego trzeba dotrzeć samemu, odkryć je w sklepie z komiksami i wyjść z albumem Skutnika, ciesząc się, że oto samemu, może po raz pierwszy w życiu, znalazło się skarb. Ja odkryłem ten komiks, gdy był jeszcze drukowany na portalu ‘Esensja’. Zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia, a z wydania ‘Rewolucji’ w formie albumowej ucieszyłem się, jak z żadnej innej polskiej premiery na naszym komiksowym rynku.

‘Rewolucje’ to rzecz oderwana od jakichkolwiek wpływów i inspiracji. Widać, owszem, nawiązania do steampunku, ale całość ma tak oniryczny, groteskowy i bajkowy charakter, że naprawdę bardzo daleko mu do tego, co stanowi o esencji gatunku. Krótkie fabułki, z rysowanymi przez Skutnika pokracznymi ludzikami układają się w misterną, delikatną jak pajęcza nitka materię. W pierwszym albumie – ‘Parabola’ – Skutnik przechodził od jednej historyjki do drugiej w ten sposób, że trzecioplanowa postać części pierwszej stawała się głównym bohaterem części drugiej. W ‘Elipsie’ przechodzenie od historii do historii przejawia się poprzez zmianę punktu widzenia. Oddany w pastelowej kolorystyce świat komiksu wydaje się tak dokładny i misterny, że sprawia wrażenie, jakby Skutnik robił zdjęcia własnym snom. To mogłyby być ilustracje do ‘Mesjasza’, poszukiwanej od pięćdziesięciu lat zaginionej powieści Brunona Schultza.

Jakby tego było mało, ‘Rewolucje’ to komiks traktujący z surrealistycznym humorem o sprawach ostatecznych. O człowieczeństwie i technologii. O wpływie rozwoju cywilizacji na relacje międzyludzkie. O małości i wielkości człowieka. W ‘Elipsie’ mamy profesora, który wyliczył rachunek prawdopodobieństwa dla całego kosmosu. Jednak dalej spaceruje wzdłuż plaży, zbierając kości ptaków, mimo że i tak doskonale wie, gdzie będą. Mamy historię o przenośnym telefonie, skończoną wspomnieniem pocztowych gołębi. Mamy małych ludzików, w obcym, złym, pełnym nowych maszyn świecie. Mamy sen, rzeczywistość, życie i śmierć. ‘Rewolucje’ to piękny i ważny komiks. Skarb. Czytać. Rozkaz.

Jakub Żulczyk



Rewolucje Elipsa, recenzja na Gildii Komiksu


Gildia Komiksu

Elipsa

Rewolucje. Parabola Mateusza Skutnika były zbiorem poetyckich opowieści, które autor sprytnie połączył ze sobą, czyniąc bohaterami kolejnych postacie z drugiego planu poprzednich historyjek. Połączenie to miało charakter formalny – żadna z opowieści w tomie nie była ani kontynuacją poprzedniej, ani jej uzupełnieniem. Jedynie w ostatnim opowiadaniu Rewolucji powracał motyw z historyjki, która otwierała tom. Skutnik zdawał się w ten sposób sugerować, że pewne rzeczy w świecie Rewolucji są niezmienne.

Rewolucje. Elipsa są zbudowane na podobnej zasadzie – podobnej, ale nie takiej samej. Jest to zbiór siedmiu samodzielnych opowieści. Ich odrębność sygnalizuje Skutnik przy pomocy zmian palety barwnej lub techniki wykonania. Na przykład pierwszy epizod jest utrzymany w tonacji błękitnej, a drugi w kolorze khaki. Z kolei opowieść o Gustawie wystylizowana jest na kartki ze szkicownika – tworzą ją statyczne kadry, opatrzone komentarzami u góry i u dołu strony… Sama konstrukcja opowieści też jest inna. Wszystkie komiksy w Paraboli opowiadały historie w porządku chronologicznym. Przed naszymi oczami pojawiało się to, co jest tu i teraz. W Elipsie pojawia się świadomość trwania pewnych i zmienności innych rzeczy, świadomość, że coś przemija bezpowrotnie i że konsekwencje pewnych działań i wynalazków będą miały wpływ na przyszłość. Tym razem Skutnik przypomina o tym, co było i co będzie. Świadomość ta jest podkreślana na różne sposoby w kolejnych opowieściach: a to w formie komentarza wygłoszonego przez autora lub jednego z bohaterów, czy też poprzez futurystyczny rysunek, pokazujący świat rewolucji za lat 300. Przezabawna historyjka na temat ‘Przenośnego telefonu’ utkana żartami ze słownictwa związanego z funkcjonowaniem telefonów komórkowych, kończy się żartobliwie-elegijnym hołdem złożonym …gołębiom pocztowym.

Odmienność Elipsy widać też w sposobie rozwiązania problemu połączeń pomiędzy opowiastkami. W Paraboli postać przechodziła z jednej historyjki do drugiej. W Elipsie jakaś siła wyższa (wiadomo – autor) przenosi nasz punkt widzenia z jednego w inne. Raz owo przeniesienie punktu widzenia dokonuje się za sprawą postaci oglądającej widoki przez lornetkę, ale akurat w tym wypadku jest to lornetka pokazująca… przyszłość. O tym, że Skutnikowi chodzi o podkreślenie upływu czasu w świecie Rewolucji możemy się przekonać, zaglądając na stronę dziewiętnastą. Znajdujący się tam komiks to prawdziwa perełka małej formy: w dziewięciu kadrach obserwujemy z jednego punktu widzenia miejsce, przez które przetacza się koło historii – wojna, burzenie, odbudowa…

Jest w Elipsie jeszcze jedna niespodzianka: pojawia się tam kilka postaci, które występowały w pierwszym tomie (jedna wystąpiła nawet na okładce Paraboli). Dwie z tych postaci są szczególnie intrygujące: Doktor, który w pierwszym tomie kradł rękopisy genialnego naukowca i uciekał, ucieka nadal. Teraz jednak jest ścigany przez uzbrojonych mężczyzn w melonikach (mi przypominają oni żywo wykonawców wyroków w Procesie Kafki). Udaje mu się przed nimi umknąć, ale skoro jest uciekinier i są ścigający, to możemy się spodziewać również, że w kolejnym tomie Rewolucji będzie też dalszy ciąg opowieści o pościgu. Druga postać (ta z okładki Paraboli) nic nie robi – obserwuje tylko świat wokół. Ale to na tej postaci Skutnik każe nam skupić swoją uwagę w finale komiksu. Na ostatnich stronach komiksu mężczyzna w dziwnym nakryciu głowy podnosi się z ławki, na której siedział i spacerkiem udaje się na spotkanie dalszego ciągu. Jestem przekonany, że powróci w trzecim tomie i że odegra w nim niebagatelną rolę…

Jerzy Szyłak



Rewolucje Elipsa, opinie zbojcerzy


Esensja

Zbójcerze

Daniel Gizicki:

To jest jeden z najciekawszych polskich komiksów jakie znam! Skutnik sypie z rękawa pomysłami, które są bardzo, ale to bardzo interesujące, chociaż czasami można powiedzieć, że już skądś znane. Ale cóż z tego?!? Autor tak te motywy przekształca że nabierają ‘rewolucyjnej’ świeżości. Rysunkowo album jest miejscami nierówny. Ale tylko miejscami. Rewolucje to komiks ambitny, komiks nieszablonowy. Mogę się założyć że za kilka lat młodzi scenarzyści będą się zabijać by móc napisać chociaż jedną historyjkę, która znalazłaby swoje miejsce w tym jakże intrygującym cyklu…

Tomasz Kontny:

Historie zawarte w drugich ‘Rewolucjach’ są dużo lepsze niż te z tomu pierwszego. Pojawiaja się kilka wątków wokół których, jak się spodziewam, będą kręciły się kolejne tomy, kilka innych wątków nawiązuje z kolei do poprzedniego albumu. Do gustu przypadły mi szczególnie dwie historie ze środka albumu. Graficznie jest ślicznie. Kolejny bardzo dobry polski komiks.

Konrad Wągrowski:

Ciąg dalszy oryginalnego, intrygującego i dowcipnego cyklu Mateusza Skutnika. Jeśli ktoś już przyzwyczaił się do konwencji graficznej, lektura powinna być przyjemnością. Znów otrzymujemy zestaw przenikających się nowelek z alternatywnej, choć znajomej rzeczywistości, tym razem nie powiązanych jakąś klamrą. Mnie osobiście najbardziej przypadł go gustu epizod z telefonem przenośnym. Oryginalny steampunk po polsku – tylko przyklasnąć.



Rewolucje Elipsa, recenzja w Esensji


Magazyn Esensja

Elipsa

Drugi tom ‘Rewolucji’ to komiks nieprzeciętny. Skutnik umiejętnie buduje nastrój zadumy nad rzeczywistością nie unikając złośliwego ‘cywilizacyjnego humoru’.

‘Elipsa’ to kolejny zbiór krótkich historyjek, pełnych banalnych i niebanalnych pomysłów. Pojawiają się postacie znane już z poprzedniego albumu, często odgrywając jedynie epizodyczne role. Ważnym elementem ‘Rewolucji’ jest satyra na naszą codzienność. Autor parodiuje takie aspekty życia jak pogoń za techniką, czy ciągłe problemy z przenośnymi telefonami.

W porównaniu z pierwszym tomem cyklu, Skutnik znacznie dopracował stronę graficzną albumu. Charakterystyczny styl autora podkreślony łagodnymi, pastelowymi kolorami dobrze oddaje klimat rewolucyjnych historii. Podczas analizowania rysunków, warto zwrócić uwagę na autentyczność pracy twórcy nad poszczególnymi planszami. Gdzieniegdzie pojawiają się choćby odciski palców Skutnika.

Na uwagę zasługują również przejścia pomiędzy kolejnymi historiami, bardzo dobrze wpisujące się w czas świata przedstawionego. Najbardziej jaskrawym z tych przejść jest to, gdy na kilku kadrach możemy obserwować przemianę jednego miejsca, ze staromodnego budynku w bardziej nowoczesny i zelektryfikowany. ‘Rewolucje’ pełne są również bardzo dobrych przedstawień architektury. Jedyne zarzuty można wysunąć przeciwko mało efektownej, choć pasującej do stylistyki i wymowy komiksu, okładce Skutnik gra z czytelnikiem. By właściwie zrozumieć sens jego komiksu, trzeba wnikliwie oglądać każdy kadr. Często bowiem bardzo istotne szczegóły umieszczone są na drugim planie, czy wręcz ukryte w gąszczu kresek i barw.

Z całą odpowiedzialnością polecam ten komiks. Bo jest to dzieło niezwykłe. Brak tu może dynamicznej akcji, ale zastępuje ją skupienie na człowieku – jego ułomnościach i zaletach. Do tego dodać należy również mnóstwo eksperymentów zarówno w warstwie graficznej jak i narracyjnej. Parafrazując Gombrowicza ‘Kto nie przeczyta ten trąba!’.

Daniel Gizicki



Rewolucje Elipsa, recenzja w Lampie


Lampa, numer 8, listopad 2004;

Metafizyka wg Skutnika.

Mateusz Skutnik udowadnia swoim drugim albumem, że w komiksowej piaskownicy można bawić się tylko swoimi zabawkami i wychodzą z tego niezłe rzeczy. Autor Rewolucji nie należy do tego grona twórców, którzy podobają się każdemu. Ale wobec jego albumów trudno przejść obojętnie.

Elipsa jest kontynuacją opowieści o dziwnym świecie zamieszkanym przez humanoidalne istoty, niezwykle podobne do nas. W skutnikowej rzeczywistości trwa starcie natury z techniką i paranormalnymi zjawiskami. Znajdziemy tutaj nasze problemy, wątpliwości, troski, jednak zastosowanie groteski często je wyostrza i przybliża. Poza tym środki artystycznego wyrazu potrafią wywołać (przynajmniej u mnie) melancholijny nastrój i poczucie ulotności chwili. Subtelne, przemyślane dialogi idealnie komponują się z kolorystyką rodem z dziecięcego snu. Barwy są celowo trochę mdłe, rozmyte. Po lekturze Rewolucji zamiast moherowych, możecie mieć budyniowe i bańko – mydlane sny. Metafizyczne i zaskakujące puenty poszczególnych opowieści najczęściej nie dają nam odpowiedzi. Morały w tych bajkach nie następują lub są pytaniami. Skutnik łączy poszczególnehistorie jakimś detalem czy motywem. Dużym plusem są krajobrazy przepełnione różnorodnymi, szczegółowo przedstawionymi elementami architektonicznymi. Miasto staje się najważniejszym teatrem wydarzeń. Możemy odnaleźć nawet dość znane miejsca, na przykład zegar na jednej z uliczek w Toruniu.

Elipsa to przykład doskonałego warsztatu i własnego ja w obrazkowej formie wypowiedzi. Można Skutnikowi tylko pozazdrościć. A teraz do kuchni marsz po malinowy budyń.

Sebastian Frąckiewicz


« Previous PageNext Page »