Rewolucje Monochrom, recenzja w Przekroju


Przekrój nr 26/3131, 23 czerwca 2005

Wynalazki

Trzecia część rewolucji, czyli komiks autorski po polsku.

Europa ma fantastyczną tradycję niekomercyjnego komiksu autorskiego. I w ten nurt pozwalający na osobiste, oniryczne, czasem poetyckie wizje wpisuje się trzeci już – po paraboli i elipsie – album serii Mateusza Skutnika Rewolucje. Rzecz o perypetiach wielkich, choć niekoniecznie znanych naukowcach i ich dziwnych wynalazkach. Mamy w Polsce przedstawiciela autorskiego komiksu, i to na dobrym poziomie. Przewaga wizualności nad narracją słowem, dziwaczne humanoidalne postaci o twarzach pozbawionych oczu oraz modna (‘steampunkowa’) anachroniczność scenografii to najbardziej charakterystyczne cechy stylu Skutnika. Francuska L’Association czy włoski Mosquito od dawna publikują takie wyrafinowane, subtelne, wzruszające i przepiękne edytorsko albumy. I tylko tego ostatniego przymiotnika trudno na razie użyć do Rewolucji.

Mateusz Szlachtycz



Morfolaki, tom 2, recenzja na Avatarae


morfolaki2_100Avatarae Numer 4(28)/2005

Ukryte kształty

W drugim tomie ‘Morfołaków’ Skutnik i Skrodzki ponownie zapraszają do swojego dziwacznego i niezwykłego świata. Tak jak w tomie pierwszym prezentują osiem krótkich opowieści, których lektura nie jest ani łatwa ani przyjemna. Kilkustronicowe historie opierają się na wrażeniu, poetyce chwili. Pseudo-fabularne ciągi wydarzeń nie zawsze dają się logicznie zinterpretować, zamierzona brzydota rysunków odpycha oko czytelnika, jednocześnie oferując mnóstwo szczegółów. ‘Morfołaki’, to komiks który nie wystarczy po prostu przeczytać, trzeba go jeszcze przemyśleć.

Już sam tytuł kryje w sobie liczne możliwości interpretacyjne. Kształt, metamorfoza, przekształcanie. Czym może być morfołak? Postacią nieustannie zmieniającą formę? A może posiadającą w sobie drugą istotę, ukrytą, niebezpieczną?

Rzeczywistość ‘Morfołaków’ jest groźna i niezrozumiała, kryje w sobie wiele tajemnic. Bohaterowie są w niej zagubieni, stykają się z dziwnymi zjawiskami, często odczuwają strach.. Odpowiedzi rodzą tylko kolejne pytania. Nie ma możliwości poznania, zrozumienia, nad czym zresztą ubolewa wędrowiec z opowieści ‘Rytuały 1’: ‘O przewrotny losie, wciąż napotykamy twoje znaki nie rozumiejąc ukrytego w nich sensu’.

Bohaterami ‘Morfołaków’ są ludzie, dziwaczne zwierzęta, istoty nadprzyrodzone. Rzucone na pastwę losu, w świecie, którego nie potrafią zrozumieć nie są jednak całkowicie osamotnione. Pojawiają się także postacie posiadające pewną wiedzę, mogące udzielić porady. W drugim tomie ‘Morfołaków’ takim mędrcem jest Suffok. Skrzydlate stworzenie pojawiające się w ‘Egzorcyzmach o świcie’ i ‘Ex nihilo nihil fit’. Posiada on nie sprecyzowane bliżej możliwości, pozwalające mu widzieć więcej niż pozostali bohaterowie komiksu. Chociaż również on nie jest niczego pewny, nasuwają mu się tylko ‘pewne analogie’.

Język w ‘Morfołakach’ jest bardzo oszczędny. Wypowiadane przez bohaterów kwestie kryją w sobie wiele znaczeń, nie zawsze jasnych dla czytelnika. Tekst nie służy prowadzeniu narracji, a w ‘Rytuały3’ autorzy nawet z niego rezygnują. W rozmowach bohaterów przewija się tematyka egzystencjonalna, ich wypowiedzi odzwierciedlają to wszechobecne w komiksie poczucie niepewności, niezrozumienia.

Skrodzki i Skutnik prezentują świat, który zaskakuje rozległością, poziomem skomplikowania. Powtarzające się w kolejnych opowieściach elementy dają poczucie spójności, chociaż nie warto podejmować prób łączenia ich w logiczną całość. W tworzeniu świata ‘Morfołaków’ wielka rolę odgrywa oczywiście warstwa plastyczna. Rysunki Skutnika cechuje zamierzona brzydota. Czarno-białe kadry wypełnia ‘pajęczyna’ kresek. Wyłaniają się z niej dziwne, zniekształcone formy. Mamy tutaj całą galerię istot ludzkich i zwierząt o rozpoznawalnych na pierwszy rzut oka charakterystycznych cechach. Zwracają uwagę także powtarzające się motywy, szczegóły, które niekoniecznie służą lepszemu odzwierciedleniu komiksowej rzeczywistości. Skutnik wiele efektów tworzy czernią i bielą, jedne kadry są prawie całkowicie zaczernione, inne nagle są prawie puste, ‘świecą’ bielą. Oniryczny styl jego rysunków świetnie pasuje do dziwnych opowieści.

‘Morfołaki’ to komiks artystyczny o niezwykłym klimacie. Skutnik i Skrodzki prezentują świat, który jest wyzwaniem dla czytelnika. Warto poświęcić trochę czasu tej niełatwej lekturze.

Agnieszka Połomska-Kleta.



Morfolaki, tom 2, recenzja na Carpe Noctem


Bezwzględne Rytuały

Drugi tom ‘Morfołaków’ to zbiór kolejnych, tym razem dziewięciu komiksowych nowelek, które na pierwszy rzut oka mogą wykazywać zupełny brak powiązań. Są to historie dziwne, surrealistyczne, przerażające, składające się jednak na wielkie, mroczne i spójne uniwersum, które zamieszkują, oprócz istot ludzkich, także inne, bardziej osobliwe stworzenia.

Ujarzmić taki świat i zadbać o to, żeby wszystko ze sobą współgrało, to ciężkie zadanie.

Skrodzki jednak wywiązał się z niego wyśmienicie. Każda opowieść jest inna, niepowtarzalna, niebanalna, każda odkrywa przed nami nową tajemnicę, zasadę lub prawo, które funkcjonuje w tej przedziwnej krainie. Wykreowany świat zbudowany jest z przeróżnych elementów, harmonizujących ze sobą i uzupełniających się nawzajem w imponujący sposób. Mamy tu do czynienia z bezwzględnymi rytuałami niejednokrotnie doprowadzającymi do nieszczęścia, z egzorcystami, tajemniczymi i niezrozumiałymi (nawet jak na świat Morfołaków) zjawiskami, z poszukiwaniem własnej tożsamości i wieloma innymi fenomenami. Wszystkie elementy są doskonale wyważone, a napięcie dawkowane jest w taki sposób, aby czytelnik szybko się nie znudził.

Skutnik zachwyca swoimi rysunkami. Wydawać by się mogło, że autor działał w pośpiechu. Stąd efekt niedopracowania, który jednak jest zamierzony; w odpowiedni sposób buduje klimat każdej opowieści. Wiele kadrów pozbawionych jest planu drugiego, dzięki czemu nasza uwaga skupia się na tym, co najważniejsze dla fabuły, i nie rozpraszają jej szczegóły tła. Każda nowelka reprezentuje inny, zróżnicowany styl – nie pozwala to czytelnikowi znudzić się jednostajnością kreski, wciąż zaskakując innowacją. Czerń i biel pasują do tego komiksu niczym dwa puzzle, bez których nie można się obyć. Kolory zdecydowanie zachwiałyby równowagę panującą na jego kartach i zburzyłyby cały klimat.

Komiks ten jako esencja niezwykłych umiejętności obu autorów jest bardzo sugestywny, nasiąknięty do granic możliwości grozą i tajemniczością, których blask emanuje niemal z każdej strony. Chwała im za to, że spotkali się na swojej drodze i że doszło do tak urodzajnej kooperacji. Po kilku latach owej współpracy i pojawiania się ‘Morfołaków’ w zinach i czasopismach, seria dobiegła końca. Nie wszystkie odcinki ukazały się już wtedy, niektóre swą premierę mają dopiero teraz, w zbiorczych tomach wydawanych przez Imago. Pozostaje nam jedynie mieć nadzieje, że Skrodzki i Skutnik znowu się spotkają i powrócą do wykreowanego przez siebie świata. Może jeszcze kiedyś zostaniemy mile zaskoczeni i będziemy mieli możliwość przedłużenia sobie tej wyśmienitej uczty zarówno dla ducha, jak i oka.

Paweł Deptuch



Morfolaki, tom 2, recenzja na Gildii


Gildia Komiksu

Różne światy

Treść: ponownie otrzymujemy zbiór nie powiązanych ze sobą (względnie powiązanych niezwykle luźno) opowieści rozgrywających się w wyimaginowanej krainie. Tak naprawdę jednak, wyraźnie już po drugim tomie serii widać, że to wcale nie musi być jedna (wbrew, zdaje się, założeniom twórców) kraina, gdyż umiejscowienie historii jest na tyle niedookreślone, że mogłyby one rozgrywać się w zupełnie różnych światach. Podobnie jak w tomie pierwszym historie nie są dosłowne, ale balansują na pograniczu snu i jawy i mają najczęściej charakter filozoficzny bądź moralitetu. Są one mniej mroczne niż w ‘jedynce’, choć starają się być również zagadkowe i niejednoznaczne. Niestety niektóre historie są zupełnie przekombinowane i kompletnie niezrozumiałe. I nie mam tu na myśli bynajmniej historii pozostawiających pewne pole do interpretacji, zagadkowych i przez to klimatycznych, ale historie, gdzie przeważa niczemu nie służący artystyczny bełkot. Na szczęście w albumie są one w mniejszości. Resztę tomu zajmują (w równych mniej więcej proporcjach) historie poprawne choć nie budzące specjalnych emocji oraz historie naprawdę dobre (w tym takie, gdzie zagadka ma sens a wynik myślenia może przynieść sensowne rezultaty – przemyślenia; te ostatnie przywołują skojarzenia (podobnie jak w tomie pierwszym) z serią Skutnika Rewolucje).

Rysunek jest taki jak w tomie pierwszym, tzn. czarno-biały, oscylujący w obszarach wokół undergroundowych, ale tak jak napisałem przy opisie tamtego tomu są to ‘niezwykle przemyślane i dopracowane ‘bazgroły’. Taki rysunek w przypadku takiego komiksu jest bardzo dobrym wyborem i świetnie pasuje. Mimo ‘bazgrołowatości’ nie można mu też odmówić dużej sprawności i precyzji. W pewnych momentach pojawiają się (znów) skojarzenia z cyklem Rewolucje (mimo, iż tam styl rysunku jest inny).

Tom słabszy niż ‘jedynka’, bo część historii jest artystycznym przekombinowaniem a inne nie są na tyle klimatyczne co w tomie pierwszym, ale tego co pozostaje, jest na tyle dużo, że warto ten tom kupić i zanurzyć się w tajemniczym świecie Skrodzkiego i Skutnika.

Jax



Morfolaki, tom 2, recenzja na Webesteem


Nieprzeciętność kompletna

Właściwie recenzja tego komiksu mogłaby zostać sprowadzona do jednego zdania: ‘Morfołaki to świetny komiks, kto nie kupi ten trąba.’. Niestety taka forma recenzji nie może funkcjonować, z oczywistych powodów. Jednocześnie jakakolwiek inna forma tejże w tym przypadku również nie będzie spełniać swych podstawowych założeń. Dlaczego? Bowiem komiksu spółki Skrodzki / Skutnik nie da się obiektywnie ocenić. Nie ma tu możliwości jednej ostatecznej interpretacji. Autorzy w taki sposób operują językiem komiksu, zarówno na płaszczyźnie treści jak i rysunku, że autorytatywna próba powiedzenia o co w tym komiksie chodzi, wskazania jego zalet i błędów byłaby jednym wielkim niedopowiedzeniem. Pisząc o Morfołakach można jedynie pokusić się o indywidualną interpretację, gdzie wyrażenia ‘być może’, ‘wydaje mi się’ i ‘w moim odczuciu’ powinny pełnić zasadniczą rolę.

Gdy zagłębiam się w świat wykreowany przez twórców albumu, mam nieodparte wrażenie, że zapraszają mnie oni do takiej intersemiotycznej gry. Gry, w której stoję na pozycji raczkującego dziecka przeciw dwóm wszechmocnym osobnikom. To oni bowiem ustalili zasady, i to takie, których początkujący nie jest w stanie dostrzec. Ale od czego mamy otwarte umysły? Wgryzając się w struktury kolejnych opowiadań, czy też poziomów gry, można zauważyć pewne ulotne prawidłowości według których formowane są historie zawarte w tym albumie. Mianowicie odnoszę wrażenie, że cały świat w Morfołakach oparty jest na nieustannej pozorności mającej ukryć prawidła tej rzeczywistości. Prawidła, które są dynamiczne – ulegające ciągłym, płynnym zmianom. Wszak morphing oznacza płynne przechodzenie jednego obrazu w drugi (1). Z drugiej jednak strony możemy mieć skojarzenia z swoistymi halucynacjami spowodowanymi np. … morfiną (2). Przecież nierealność zdarzeń w świecie przedstawionym ociera się o przewidzenia.

Poszczególne elementy struktury komiksu dodatkowo wzmagają nierealność i tajemniczość świata przedstawionego w Morfołakach. Wydaje mi się, że w sferze narracji, nie można tu rozdzielać warstwy graficznej od tekstowej, bowiem poszczególne historyjki są tak skonstruowane, że obraz i tekst wzajemnie się uzupełniają. Tok opowiadania jest płynnie przekazywany pomiędzy dialogami a rysunkami (intersemiotyczny morphing), odpowiednio przyspieszając lub zwalniając bieg fabuły. Skrodzki powołuje do życia całą masę niecodziennych postaci, które często wydają się zaprzeczać prawom fizyki oraz logiki. Ale przecież wszelkie reguły i prawa da się nagiąć a nawet złamać! Trzeba to wyraźnie zaznaczyć – pomysły Skrodzkiego ocierają się o majstersztyk. Tu scenarzysta wykorzystuje kontinuum czasoprzestrzenne, tu naigrywa się z przeżytków tajnych służb, tu daje wyraźne aluzje o alternatywnym genesis naszego świata. Jednocześnie przewrotność tych historii sprawia, że zagłębiając się w lekturę, nigdy nie można się uwolnić spod wrażenia, że nic nie następuje po sobie tak jak powinno. To jest mistrzostwo scenarzysty: zburzyć schematy do których przyzwyczajony jest czytelnik, pokazać, że nie wszystko zawsze rozgrywa się tak samo!

Skutnik wydaje się być idealnie dobranym rysownikiem do zobrazowania wizji Skrodzkiego. Umiejętnie szafuje perspektywami, zbliżeniami i półzbliżeniami. Postacie mają bardzo bogatą mimikę i gestykulację. Dopełnieniami kadru są tła, gdy trzeba zagęszczone, gdy nie, potraktowane umownie. Rysownik z prawdziwą wirtuozerią wplata w rysunki elementy architektoniczne (choć nie zawsze – często i one potraktowane są ogólnikowo). Ważnym aspektem warstwy graficznej tego komiksu jest duża dawka groteski z jaką Skutnik przedstawia bohaterów. Tu wszystko jest przerysowane, wykrzywione, pozostające w pozornym ruchu. Jakże do pasuje do również ‘ruchomych’ fabuł!

Czytając ten komiks czuję się niepewnie, bo nie wiem czym zaskoczą mnie autorzy. Zdarza się przecież, że gdy jestem pewny jakiejś cechy świata przedstawionego, Skutnik i Skrodzki dowodzą, że tak wcale nie jest i że znowu udało im się mnie (czytelnika) nabrać. Ale czytając ten komiks, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że tak właśnie powinien wyglądać komiks dojrzały, taki który zmusi czytelnika do interakcji: prób interpretacji i nieustannych poszukiwań ukrytych (a przecież wciąż zmieniających się) sensów. Sensów, które często stają się pułapkami, mającymi osłonic prawdziwe znaczenie. Takie komiksy lubię i na takie komiksy czekam. Sądzę, że nie ja jeden…

Przypisy:

* 1 Czy jednak ten angielski termin stał się podstawą słowotwórczą wyrazu morfołaki? Nie sposób dociec.

* 2 Tu mam podobne wątpliwości jak powyżej.

Autor: Daniel Gizicki



Rewolucje 3: Monochrom


rewolucje3_okladka

Rewolucje: Monochrom
scenariusz i rysunki Mateusz Skutnik
przykładowe plansze / sample pages

buy eBook

Monochrom to zbiór monografii traktujących o wynalazcach w ich najbardziej kluczowych momentach życiowych. W tym tomie spotkamy postaci historyczne, będziemy mogli przyjrzeć im się z bliska, ich pracy, jej efektom. Dowiemy się, kto tak naprawdę wynalazł kinematograf, kto stał za wynalezieniem promieni X, rozwiązana zostanie zagadka odkrycia bieguna północnego. Ponadto album ujawni ciemniejszą stronę życia w świecie Rewolucji i zostawi nas w niepewności, czy to ludzie kierują maszynami, czy na odwrót.

  • Wydawnictwo: Egmont
  • Rok wydania polskiego: maj / 2005
  • Liczba stron: 46
  • Format: A4
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Dystrybucja: saloniki, księgarnie
  • Cena z okładki: 22,90 zł

Also:

Recenzje:



Rewolucje Elipsa, recenzja na Relazie


rewolucje2_okladka100Relaz

Elipsa

Z lekkim opóźnieniem pojawia się na Relazie recenzja drugiego tomu cyklu Mateusza Skutnika ‘Rewolucje’. Z opóźnieniem, ale tak naprawdę to nie przeszkadza, gdyż książeczka ta na pewno na trwałe zagości w panteonie polskiego komiksu. To dziełko, do którego trzeba dotrzeć samemu, odkryć je w sklepie z komiksami i wyjść z albumem Skutnika, ciesząc się, że oto samemu, może po raz pierwszy w życiu, znalazło się skarb. Ja odkryłem ten komiks, gdy był jeszcze drukowany na portalu ‘Esensja’. Zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia, a z wydania ‘Rewolucji’ w formie albumowej ucieszyłem się, jak z żadnej innej polskiej premiery na naszym komiksowym rynku.

‘Rewolucje’ to rzecz oderwana od jakichkolwiek wpływów i inspiracji. Widać, owszem, nawiązania do steampunku, ale całość ma tak oniryczny, groteskowy i bajkowy charakter, że naprawdę bardzo daleko mu do tego, co stanowi o esencji gatunku. Krótkie fabułki, z rysowanymi przez Skutnika pokracznymi ludzikami układają się w misterną, delikatną jak pajęcza nitka materię. W pierwszym albumie – ‘Parabola’ – Skutnik przechodził od jednej historyjki do drugiej w ten sposób, że trzecioplanowa postać części pierwszej stawała się głównym bohaterem części drugiej. W ‘Elipsie’ przechodzenie od historii do historii przejawia się poprzez zmianę punktu widzenia. Oddany w pastelowej kolorystyce świat komiksu wydaje się tak dokładny i misterny, że sprawia wrażenie, jakby Skutnik robił zdjęcia własnym snom. To mogłyby być ilustracje do ‘Mesjasza’, poszukiwanej od pięćdziesięciu lat zaginionej powieści Brunona Schultza.

Jakby tego było mało, ‘Rewolucje’ to komiks traktujący z surrealistycznym humorem o sprawach ostatecznych. O człowieczeństwie i technologii. O wpływie rozwoju cywilizacji na relacje międzyludzkie. O małości i wielkości człowieka. W ‘Elipsie’ mamy profesora, który wyliczył rachunek prawdopodobieństwa dla całego kosmosu. Jednak dalej spaceruje wzdłuż plaży, zbierając kości ptaków, mimo że i tak doskonale wie, gdzie będą. Mamy historię o przenośnym telefonie, skończoną wspomnieniem pocztowych gołębi. Mamy małych ludzików, w obcym, złym, pełnym nowych maszyn świecie. Mamy sen, rzeczywistość, życie i śmierć. ‘Rewolucje’ to piękny i ważny komiks. Skarb. Czytać. Rozkaz.

Jakub Żulczyk



Rewolucje Elipsa, recenzja na Gildii Komiksu


Gildia Komiksu

Elipsa

Rewolucje. Parabola Mateusza Skutnika były zbiorem poetyckich opowieści, które autor sprytnie połączył ze sobą, czyniąc bohaterami kolejnych postacie z drugiego planu poprzednich historyjek. Połączenie to miało charakter formalny – żadna z opowieści w tomie nie była ani kontynuacją poprzedniej, ani jej uzupełnieniem. Jedynie w ostatnim opowiadaniu Rewolucji powracał motyw z historyjki, która otwierała tom. Skutnik zdawał się w ten sposób sugerować, że pewne rzeczy w świecie Rewolucji są niezmienne.

Rewolucje. Elipsa są zbudowane na podobnej zasadzie – podobnej, ale nie takiej samej. Jest to zbiór siedmiu samodzielnych opowieści. Ich odrębność sygnalizuje Skutnik przy pomocy zmian palety barwnej lub techniki wykonania. Na przykład pierwszy epizod jest utrzymany w tonacji błękitnej, a drugi w kolorze khaki. Z kolei opowieść o Gustawie wystylizowana jest na kartki ze szkicownika – tworzą ją statyczne kadry, opatrzone komentarzami u góry i u dołu strony… Sama konstrukcja opowieści też jest inna. Wszystkie komiksy w Paraboli opowiadały historie w porządku chronologicznym. Przed naszymi oczami pojawiało się to, co jest tu i teraz. W Elipsie pojawia się świadomość trwania pewnych i zmienności innych rzeczy, świadomość, że coś przemija bezpowrotnie i że konsekwencje pewnych działań i wynalazków będą miały wpływ na przyszłość. Tym razem Skutnik przypomina o tym, co było i co będzie. Świadomość ta jest podkreślana na różne sposoby w kolejnych opowieściach: a to w formie komentarza wygłoszonego przez autora lub jednego z bohaterów, czy też poprzez futurystyczny rysunek, pokazujący świat rewolucji za lat 300. Przezabawna historyjka na temat ‘Przenośnego telefonu’ utkana żartami ze słownictwa związanego z funkcjonowaniem telefonów komórkowych, kończy się żartobliwie-elegijnym hołdem złożonym …gołębiom pocztowym.

Odmienność Elipsy widać też w sposobie rozwiązania problemu połączeń pomiędzy opowiastkami. W Paraboli postać przechodziła z jednej historyjki do drugiej. W Elipsie jakaś siła wyższa (wiadomo – autor) przenosi nasz punkt widzenia z jednego w inne. Raz owo przeniesienie punktu widzenia dokonuje się za sprawą postaci oglądającej widoki przez lornetkę, ale akurat w tym wypadku jest to lornetka pokazująca… przyszłość. O tym, że Skutnikowi chodzi o podkreślenie upływu czasu w świecie Rewolucji możemy się przekonać, zaglądając na stronę dziewiętnastą. Znajdujący się tam komiks to prawdziwa perełka małej formy: w dziewięciu kadrach obserwujemy z jednego punktu widzenia miejsce, przez które przetacza się koło historii – wojna, burzenie, odbudowa…

Jest w Elipsie jeszcze jedna niespodzianka: pojawia się tam kilka postaci, które występowały w pierwszym tomie (jedna wystąpiła nawet na okładce Paraboli). Dwie z tych postaci są szczególnie intrygujące: Doktor, który w pierwszym tomie kradł rękopisy genialnego naukowca i uciekał, ucieka nadal. Teraz jednak jest ścigany przez uzbrojonych mężczyzn w melonikach (mi przypominają oni żywo wykonawców wyroków w Procesie Kafki). Udaje mu się przed nimi umknąć, ale skoro jest uciekinier i są ścigający, to możemy się spodziewać również, że w kolejnym tomie Rewolucji będzie też dalszy ciąg opowieści o pościgu. Druga postać (ta z okładki Paraboli) nic nie robi – obserwuje tylko świat wokół. Ale to na tej postaci Skutnik każe nam skupić swoją uwagę w finale komiksu. Na ostatnich stronach komiksu mężczyzna w dziwnym nakryciu głowy podnosi się z ławki, na której siedział i spacerkiem udaje się na spotkanie dalszego ciągu. Jestem przekonany, że powróci w trzecim tomie i że odegra w nim niebagatelną rolę…

Jerzy Szyłak



Rewolucje Elipsa, recenzja w Esensji


Magazyn Esensja

Elipsa

Drugi tom ‘Rewolucji’ to komiks nieprzeciętny. Skutnik umiejętnie buduje nastrój zadumy nad rzeczywistością nie unikając złośliwego ‘cywilizacyjnego humoru’.

‘Elipsa’ to kolejny zbiór krótkich historyjek, pełnych banalnych i niebanalnych pomysłów. Pojawiają się postacie znane już z poprzedniego albumu, często odgrywając jedynie epizodyczne role. Ważnym elementem ‘Rewolucji’ jest satyra na naszą codzienność. Autor parodiuje takie aspekty życia jak pogoń za techniką, czy ciągłe problemy z przenośnymi telefonami.

W porównaniu z pierwszym tomem cyklu, Skutnik znacznie dopracował stronę graficzną albumu. Charakterystyczny styl autora podkreślony łagodnymi, pastelowymi kolorami dobrze oddaje klimat rewolucyjnych historii. Podczas analizowania rysunków, warto zwrócić uwagę na autentyczność pracy twórcy nad poszczególnymi planszami. Gdzieniegdzie pojawiają się choćby odciski palców Skutnika.

Na uwagę zasługują również przejścia pomiędzy kolejnymi historiami, bardzo dobrze wpisujące się w czas świata przedstawionego. Najbardziej jaskrawym z tych przejść jest to, gdy na kilku kadrach możemy obserwować przemianę jednego miejsca, ze staromodnego budynku w bardziej nowoczesny i zelektryfikowany. ‘Rewolucje’ pełne są również bardzo dobrych przedstawień architektury. Jedyne zarzuty można wysunąć przeciwko mało efektownej, choć pasującej do stylistyki i wymowy komiksu, okładce Skutnik gra z czytelnikiem. By właściwie zrozumieć sens jego komiksu, trzeba wnikliwie oglądać każdy kadr. Często bowiem bardzo istotne szczegóły umieszczone są na drugim planie, czy wręcz ukryte w gąszczu kresek i barw.

Z całą odpowiedzialnością polecam ten komiks. Bo jest to dzieło niezwykłe. Brak tu może dynamicznej akcji, ale zastępuje ją skupienie na człowieku – jego ułomnościach i zaletach. Do tego dodać należy również mnóstwo eksperymentów zarówno w warstwie graficznej jak i narracyjnej. Parafrazując Gombrowicza ‘Kto nie przeczyta ten trąba!’.

Daniel Gizicki



Rewolucje Elipsa, recenzja w Lampie


Lampa, numer 8, listopad 2004;

Metafizyka wg Skutnika.

Mateusz Skutnik udowadnia swoim drugim albumem, że w komiksowej piaskownicy można bawić się tylko swoimi zabawkami i wychodzą z tego niezłe rzeczy. Autor Rewolucji nie należy do tego grona twórców, którzy podobają się każdemu. Ale wobec jego albumów trudno przejść obojętnie.

Elipsa jest kontynuacją opowieści o dziwnym świecie zamieszkanym przez humanoidalne istoty, niezwykle podobne do nas. W skutnikowej rzeczywistości trwa starcie natury z techniką i paranormalnymi zjawiskami. Znajdziemy tutaj nasze problemy, wątpliwości, troski, jednak zastosowanie groteski często je wyostrza i przybliża. Poza tym środki artystycznego wyrazu potrafią wywołać (przynajmniej u mnie) melancholijny nastrój i poczucie ulotności chwili. Subtelne, przemyślane dialogi idealnie komponują się z kolorystyką rodem z dziecięcego snu. Barwy są celowo trochę mdłe, rozmyte. Po lekturze Rewolucji zamiast moherowych, możecie mieć budyniowe i bańko – mydlane sny. Metafizyczne i zaskakujące puenty poszczególnych opowieści najczęściej nie dają nam odpowiedzi. Morały w tych bajkach nie następują lub są pytaniami. Skutnik łączy poszczególnehistorie jakimś detalem czy motywem. Dużym plusem są krajobrazy przepełnione różnorodnymi, szczegółowo przedstawionymi elementami architektonicznymi. Miasto staje się najważniejszym teatrem wydarzeń. Możemy odnaleźć nawet dość znane miejsca, na przykład zegar na jednej z uliczek w Toruniu.

Elipsa to przykład doskonałego warsztatu i własnego ja w obrazkowej formie wypowiedzi. Można Skutnikowi tylko pozazdrościć. A teraz do kuchni marsz po malinowy budyń.

Sebastian Frąckiewicz


« Previous PageNext Page »