Ciężki los scenarzysty…
October 3, 2013
[warning: this is for Polish readers only]

Tak sobie pomyślałem, że jednak bycie scenarzystą komiksowym to ciężki kawałek chleba.
No bo tak.
Załóżmy, że czytelnicy komiksów to taka wioska. Wioseczka taka. Powiedzmy – ostatnia wioska która opiera się jeszcze najeźdźcom. Natomiast ty, drogi scenarzysto jesteś pustelnikiem, odludkiem, wieszczem i wróżbitą, który mieszka na wzgórzu za wioską w swojej lepianko-dziurze w ziemi. Praktycznie nikt do ciebie nigdy nie przychodzi, bo prawie nikt nie wie że tam mieszkasz, a jeżeli nawet wiedzą że tam mieszkasz to nie przychodzą bo i po co. Nikt z nich nie wie, że w twojej głowie siedzą te wszystkie fantastyczne historie. Że gdybyś tylko mógł, opowiadałbyś godzinami o innych światach, wspaniałych bohaterach, niesamowitych zdarzeniach. Gdybyś tylko mógł.
Jedyną osobą, która czasami do ciebie wpada w odwiedziny jest wioskowy głupek. I to tylko dlatego, że kiedyś próbował sam wyjść poza wioskę na szeroki świat i się zgubił po dwustu metrach i jakoś doczołgał do twojej ziemianko-lepianki, gdzie go doprowadziłeś do stanu używalności, pokazałeś którędy się wraca do wioski oraz zmusiłeś żeby ci obiecał, że będzie szedł prosto do domu i nie skręci znowu na łąkę. I tak jakoś ten wioskowy głupek przywiązał się do ciebie z wdzięczności i teraz odwiedza cię czasami i zalewa klepisko w ziemiance wywarem z rumianku.
Tak naprawdę nie masz wyjścia. On jest jedyną osobą której możesz swoje opowieści przekazać. Wiesz, że to nie jest dobry pomysł, ale cóż zrobić. Albo to, albo nic. Więc opowiadasz. Opowiadasz wszystko, oddajesz mu każde słowo, każdą myśl, każdą konstrukcję. Oddajesz mu całe swoje światy. I on tak siedzi godzinami, rumianek dawno wystygł.
A potem leci na dół do wioski i tym swoim zidiociałym, głupkowatym językiem opowiada wszystkim twoje historie. Pieczołowicie, dokładnie, szczegółowo, no stara się chłopak. Jednak jest tylko wioskowym głupkiem, to nie jego wina, że z twojego opowiadania mało co zrozumiał, a jeszcze mniej zapamiętał. Co najdziwniejsze – to wystarczy. Bo cała wioska słucha jego opowieści. Potem klepią go po plecach mówiąc – fajna historyjka. Ładnie to wymyśliłeś, wioskowy głupku. Całkiem zgrabnie. Dobry jesteś w wymyślaniu tych takich historyjek, głupku. I nawet mówią to bez sarkazmu, bo jak na głupka – to te jego historyjki rzeczywiście w miarę zgrabne są. Te jego historyjki.









Walled off from the rest of the world, the fortress-like old town of Dubrovnik has narrow streets and tightly built houses. It’s a human friendly town where tourists like to flock and residents seem to flourish in peaceful appreciation for their beautiful neighborhoods. Yet here, perhaps among the leaves of a succulent, the grains of potting soil, or the black depths of a wall crevice, live the unseen inhabitants of the town: the10 Gnomes in Dubrovnik. But can you find them all? That is the question in this lovely continuation of Mateusz Skutnik’s point-and-click find-the-gnomegame series.

New Skutnik’s game has been released few days ago!
Well I seem to have missed Daymare Towns 1-3, but perhaps you’ll forgive me as the last was released over three years ago. (In the meantime, creator Mateusz Skutnik has given us the lovely platformy spin-off Daymare Cat.) The main Daymares are more traditional adventure games, set in a surreal, beautiful world and with no handholding in their puzzles whatsoever. You’ll need patience to overcome 4′s obscurity, but you’ll be rewarded in spades with yet more atmospheric, mysterious scenes and memorably unusual characters. An HD, full-screen version of Daymare Town 4 can be yours for $5 – it’s a bit of a pixel hunt, so if you enjoy the game, that may be worth a look.